TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

sobota, 2 listopada 2013

Nowe do niczego...

Powstało. Stoi. Do niczego nie służy. Ciechocinek.

niedziela, 13 października 2013

Żywa natura z kucem.

...
Zdjęcie to powstało przypadkowo. Rano. W niedzielę. Zostało zrobione aparatem telefonu. Pod tężniami w Ciechocinku. Para ta zwróciła moją moją uwagę i złapałem za smartfona. 

środa, 25 września 2013

Likwidacja strony Roberta S.

Z przykrością informuję, iż informacja naszego kolegi z komentarzy Roberta S. o likwidacji Jego strony, została potwierdzona. Tak więc linki, które pojawiły się w moim blogu, prowadzące do Jego strony przestały działać. No cóż, szkoda. 

poniedziałek, 16 września 2013

10. Wakacje z duchami. Na tropach Inków... Zamek w Niedzicy. Zapora i Zamek Czorsztyn. Koniec.





Będąc w Niedzicy nie sposób nie widzieć Zamku. A z Zamku widać drugi zamek. Bo są dwa. Jeden z Niedzicy, drugi w Czorsztynie. Pierwszy jest bardziej... w całości. Jednak ten w Czorsztynie jest bardziej klimatyczny. Częściowo wkomponowany w skałę. Żeby poczuć klimat tych stron, trzeba zobaczyć stary serial "Wakacje z duchami". Dużo się zmieniło od tamtych czasów.

sobota, 14 września 2013

9. Morskie OKO i Czarny Staw pod Rysami.


Kto był nad Morskim Okiem i jak prawdziwy turysta Ceprostradę do niego pokonał per pedes a nie w wozie, ten wie, że to trochę taka tatrzańska droga przez mękę. W górę i do tego asfaltem. Kupa ludzi i nisko przelatujące wozy załadowane ceprami. Ale po dotarciu na miejsce zapominamy o trudnościach bo widoki nader cudowne. Oczywiście, jeśli pominiemy te hordy turystów oblegające brzegi stawu. 

środa, 11 września 2013

8. Dolina Kościeliska. Jaskinia Mroźna. Smreczyński Staw.

Byłem kiedyś. Byłem teraz. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę... ;-) Większość ludzi idąc Doliną Kościeliską, pomija odchodzące w bok dość trudne technicznie szlaki. I bardzo dobrze... che che.


7. Szczawnica. Palenica. Słowacja. Szczawnica.

Kolejny post o zdobywaniu górskich szlaków. Tym razem trasa wiodła od Szczawnicy. Tutaj wjazd kolejką linową czy jak to zwą na górę. Czyli na Palenicę. Dalej, porzucamy mini Gubałówkę i udajemy się w kierunku Słowacji. Niby nic się nie zmienia. Krajobraz ten sam. A jednak jakoś mniej ludzi. Spokojniej. Czuć klimat naszych szlaków tatrzańskich, tych najwyższych. Może jest to spowodowane tym, że słowackie góry są większe i ludzie rozkładają się na metry kwadratowe z mniejszym zgęszczeniem? :-) Szlak bardzo malowniczy. Zatacza kółko wokół szczytów. Potem biegnie prawym brzegiem Dunajca, który widzimy podczas spływu. 


niedziela, 8 września 2013

6. Na tropach Kuchennych Rewolucji. U Zosi w Szczawnicy.


Będąc na obcej ziemi dobrze jest spróbować miejscowych potraw. Idąc tym tropem będąc w górach trzeba zjeść kwaśnicę. W jednym ze swych programów Magda Gessler dotarła do Szczawnicy. Robiła rewolucję u Zosi. Rewolucja się udała tylko pacjent... Żarcik. U Zosi w programie było fajnie, ładnie i smacznie. Była Zosia, ale w jadłodajni nic po niej już nie zostało. Na ścianach tylko kilka fot z programu. Zdjęć Zosi na ścianie już nie ma. Jadłodajni też nie ma. Jest troszkę drogo. Ale w jakiej restauracji jest tanio? Wystrój po prostu, zwyczajny. Bez udziwnień ani fajerwerków. Po prostu normalnie. A jedzenie? Pyszne. Kwaśnica super. Szarlotka dobra. Makaron z czymś tam, dobry. Chociaż włoski. Kluski z czymś tam, dobre. Wybaczcie, ale szczegółów nie pamiętam. Może troszkę za mało na talerzu. "Exlusive"... Właściciel ten sam, bo siedział przy barze i konia własnym okiem tuczył... :-) Dodam, że firanki w oknach wyglądały na brudne, ale może to taki kolor sezonowy... :-)))))) No cóż.. nie każdy potrafi odejść od "tradycji".
A tak w ogóle to ciekawe ile w tych programach prawdy a ile zwykłego show dla maluczkich? Polecam. Może ten tekst powyżej nie jest zbyt och i ach ale naprawdę warto tam coś zjeść ;-)


5. Krościenko. Zamek. Trzy Korony i Sokolica. Krościenko.


O tym, że w góry trzeba zabrać dobre obuwie można gadać i gadać a i tak na szlakach można spotkać nawet kwiatki na... szpilkach. Sam widziałem. No, ale cóż głupich nie sieją... Zwykle pewnie wygląda to tak. Rodzina znudzona jeżdżeniem do Władysławowa, wpada na pomysł, jedziemy do Zakopanego. Oczywiście wiedzą, że znajomi byli na Giewoncie. Giewont... Wesołe miasteczko... Krupówki... Plaża. W sumie brzmi podobnie. Jedna z wielu atrakcji czekających na turystę. A potem wygląda to tak: "maaaamo ja już nie mogę!!!". Weszliśmy.. phi takie to trudne? Ja byłam  w sandałach. (dobra pogoda, jeden dzień w górach). Albo wjechaliśmy kolejką na Kasprowy. A potem chodziliśmy po górach... Kasprowy w kółko. Wielu się tak pewnie udaje. Tylko pewnego dnia załamuje się pogoda, kamienie robią się śliskie, robi się ciemno... 
Pieniny może nie są wysoko, ale moim zdaniem np. szlak na Sokolicę jest technicznie całkiem trudny. Polecam :-) Wcześniej byłem już na Trzech Koronach i na Zamku. Ale na Sokolicy było najfajniej :-) Byłem tam pierwszy raz. Długo by pisać... 

sobota, 7 września 2013

4. W górach. Spływ Dunajcem.

Spływ Dunajcem. Jeśli jest pogoda to warto wybrać się na spływ Dunajcem. Jednak gdy robi się pochmurno i wietrznie to ta atrakcja staje się męcząca, nużąca i za długa. Spływ rozpoczyna się w Sromowcach a kończy w Szczawnicy. Generalnie. Bo można płynąć do Krościenka, ale trzeba czekać aż się uzbiera odpowiednia liczba chętnych na taką przedłużoną wycieczkę. Chyba jednak nie warto. To co zobaczymy do Szczawnicy dostarczy nam wrażeń wystarczająco by zakończyć imprezę w ogólnym zadowoleniu.

środa, 4 września 2013

wtorek, 3 września 2013

2. W Pieninach. Polana Sosny.

Widok z okna.




Polana Sosny. Miejscowość Niedzica. Nie będę pisał o tym czego nie widziałem. Napiszę co widziałem. Urocze miejsce nad Dunajcem. Spora polana. Zieleń i świerszcze. Camping. Architektura drewniana. Turyści z całej Europy. Kwatera w Chacie z Kir i Spiskiej. Restauracja Dwór ze świetnym jedzeniem. Idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. Plac zabaw, boisko do siatkówki. Miniaturowa... podkreślam miniaturowa "plaża" nad rzeką. Aczkolwiek, nogi można wymoczyć. Wypożyczalnia rowerów. W tle zapora i dwa zamki. Jezioro. To pozytywy.
Do negatywów bym zaliczył pajęczyny w oknach, za kiblem. Brak czajnika elektrycznego w pokoju. Kuchnia campingu to miniatura z dwiema elektrycznymi dwupalnikowymi kuchenko-grzałkami. Informacja o przysługujących darmochach prawie żadna.

poniedziałek, 2 września 2013

1. Jedziemy w kury :-) Cel: Niedzica.

1. Jedziemy w kury :-) Cel: Niedzica.

Pierwszy post z wyprawy w Pieniny.

Sierpień 2013

Po drodze Obóz Koncentracyjny Auschwitz - Birkenau... Ludzie ludziom zgotowali ten los. Ale czy potrafimy wyciągać wnioski z historii? Wątpię. Dlaczego nie ma tu żadnych zdjęć? Ponieważ ich nie robiłem. 

piątek, 9 sierpnia 2013

Hyde Park na Starówce

Czyżby w naszym kraju pojawił się nowy zawód? Prorok? Taki obrazek napotkałem na toruńskiej starówce. Dotąd takie obrazy widziałem tylko w telewizji. Ale cóż... skoro uwalniamy zawody... możemy też uwolnić kościoły... A tak serio to wolałbym w tym miejscu raczej usłyszeć kapelę podwórkową... Zresztą co tu komentować. I tak nie wiadomo o co chodzi. Pan coś głośno, bardzo głośno :-( ... czytał. Zainteresowanie jak widać raczej nikłe. Pytanie mi się natomiast rodzi takie. Czy można kogoś zmuszać w miejscu ogólnodostępnym do słuchania czegoś czego się słuchać nie chce? W Hyde Parku zdaje się podchodzisz i chcesz to słuchasz. A tutaj musisz! Idąc choćby do Empiku... Z drugiej strony w tym miejscu mogłaby stać równie dobrze kapela z Andów. Ich muzyka także nie wszystkim trafia do przekonania. Co Wy na to?


sobota, 6 lipca 2013

Kilka godzin i parę kilometrów ze zwierzętami.

NOWE ZOO w Poznaniu

Krótka wizyta w poznańskim ZOO. Czyli jakieś 4 godziny łażenia w słońcu. Nowe Zoo w Poznaniu to parę ładnych kilometrów zwiedzania. No cóż nie każdemu takie atrakcje przypadną do gustu. Jeden woli rybki drugi woli Play Station. Troszkę to wszystko za duże i za nudne. Mogło by być więcej automatów z colą i z wodą. Nie wszystkie zwierzęta są dobrze wyeksponowane. Wszechobecne kiedyś w takich miejscach siatki, przez które niewiele widać gołym okiem a co dopiero przez obiektyw jeszcze się tutaj zdarzają. W wielu miejscach zastąpiono przednią siatkę, szybą. O ile była czysta to było widać przez nią nawet fajnie :-) o ile oczywiście eksponaty raczyły w tym czasie wyjść z nor.

Widok w Poznaniu standardowy. Nisko przelatujące samoloty.
W kasie na wejściu można nabyć przewodnik po ZOO. Jednak mógłby on wskazywać jakiś zorganizowany kierunek zwiedzania, ponieważ czasem idzie się po ZOO i do końca nie wiadomo czy aby wszystko zobaczyliśmy. W kilku miejscach zauważyłem info. o aplikacjach na smartfona z przewodnikiem, tyle, że nie dało się jej na miejscu ściągnąć. Możliwe, że to wina słabego zasięgu. Strona w necie natomiast nie imponuje swym wykonaniem :-(

piątek, 5 lipca 2013

Czy poznańskie koziołki zawarły rozejm?


Pojechać do Poznania i nie zobaczyć jak się koziołki trykają? Można. I wcale nie dlatego że o 12:00 można nie znaleźć się pod Ratuszem na Starym Rynku. Po prostu może nastąpić awaria. Nawet pomimo oklasków licznie zgromadzonych ludzi koziołki stały jak wmurowane. Czyżby zawarły rozejm? Pokój? Legenda głosi, że znalazły się na Ratuszu, ponieważ dawno temu tam wlazły i tak już zostały. Liczne zgromadzona publiczność musiała w tym dniu odejść zawiedziona.

sobota, 29 czerwca 2013

Pan Wojtek w Plaży

Kontrowersyjny. Prawie zawsze na bosaka. Ciekawy człowiek. Zapewne liczba zwolenników równa się liczbie przeciwników. Napisał ciekawe książki. Zrealizował ciekawe programy. Ma swój styl. Jest charyzmatyczny. 

niedziela, 23 czerwca 2013

"Perła" uzdrowisk by night. Vol. next.

Przypadkowe zdjęcia z telefonu komórkowego.

Ciechocinek - miasto, które trochę odcina kupony od swojej popularnej nazwy. Ostatnio trochę próbuje odzyskać dawny splendor. Pojawiły się nowe ścieżki, nowe budowle. Ale i tak wszyscy czekają na basen... Szczególnie gdy za oknami temperatura oscyluje wokół żaru. Póki co możliwość ochłody dają tylko fontanny. No i oczywiście schłodzone napoje. Do tego miejsca najlepiej pasowałby uliczny *saturator z wodą z sokiem malinowym :-)))

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Znowu Służewo. Bród, młyn Zwolińskiego, zamek...? i pałac o którym wszyscy mówią.

Do brodu docieramy z drogi do Grabia, zjeżdżając w dół przy tym krzyżu. Żeby tam dojechać, trzeba najpierw wjechać szosą na Suchatówkę. Przy skrzyżowaniu z Czarną Drogą w lewo. A potem prosto na Grabie aż do krzyża.
...........................................................................................................................................................................................................................................................
31.10.2012 rok
Jak się okazuje, co poświadcza poniższe zdjęcie otrzymane od jednego z gości bloga, ten krzyż nie jest oryginalny. Podobno, stary oryginalny, został kiedyś skradziony.
..........................................................................................................................................................................................................................................................
Ta miejscowość pojawiła się już na moim blogu w kontekście II Wojny Światowej. Dziś wracam do Służewa. Krótka ok. 28km. wycieczka rowerem przez poligon z Aleksandrowa przez Maciejewo. (?Dla tych co nie jarzą gdzie to wyjaśniam: Maciejewo to już nieistniejąca miejscowość na poligonie za Tążyną. Po stronie Aleksandrowa leżą tam Chrusty.) Zahaczyłem także po drodze o Służewo. Przeprawiwszy się uprzednio przez bród na Tążynie. Zresztą co do przynależności administracyjnej na podstawie starych map, ciężko coś wnioskować. Np. poza Maciejewem w tym miejscu pojawia się też nazwa Herzogsfelde. Wszystko pewnie zależało od tego, kto aktualnie rządził na tych terenach.


sobota, 18 maja 2013

Cmentarz w Kamieńcu. Stary cmentarz oczywiście.

Kolejna lokalna ciekawostka na mapie powiatu aleksandrowskiego, znajduje się w Kamieńcu. Przy drodze. Nie sposób nie zauważyć sporej wyspy krzaków na tle pól. Obecnie malowniczo upstrzonej kwiatami bzów.  Pora na szukanie pozostałości działalności ludzkiej nie jest najlepsza. Zieleń wszystko skrywa. Jednak pozostałości cmentarza są widoczne. Niestety nic ciekawego nie udało mi się odnaleźć. Standard. Pozostałości po nagrobkach. Według posiadanych przeze mnie informacji to stary cmentarz ewangelicki. Sporo ewangelików tu musiało mieszkać. 

piątek, 3 maja 2013

7. Bunkry. Wizyta w troszkę innym skansenie...

http://jerzy-foto.blogspot.com/2011/08/bunkry-ciag-dalszy-otoczyn-pomiedzy.html - tutaj poprzedni post o tzw. bunkrach.

Niedziela, ciepło zupełnie jak nie tego lata :-). Zaplanowałem wizytę w Skansenie fortecznym w Toruniu. Trudno, mógłbym leżeć nad jeziorem i się opalać, ale skansen jest otwarty (otwarty to jest zawsze:-) bo to szczere pole, ale nie ma przewodnika i kluczy...) w miesiącu tylko dwa razy. I tylko wtedy jest tam przewodnik. Ten skansen to dzieło zapaleńców, którzy postanowili zachować w pamięci to z czego Toruń słynie i wbrew powszechnej opinii nie są to pierniki :-) Toruń to wielka twierdza. Niestety wiele z architektury wojskowej miasta odchodzi w niepamięć, rozkradziona przez złomiarzy bądź zagarnięta przez chwassssty i krzrzrzaki... Jeśli oczekujecie jakichś super atrakcji to zawiedziecie się odwiedzając ten obiekt. Przewodnik ochotnik. 5zł zwiedzanie z przewodnikiem. Trawa i krzaki. Ale to nie o to chodzi. Nie ma kasy a tam można zobaczyć coś co mogłoby miastu kasę przynieść. Trochę historii miasta, wojska.
Na miejscu spotykam pana w kapeluszu, który na pierwszy rzut oka jest fascynatem tego co robi. Opowiada może mało profesjonalnie, ale za to bardzo ciekawie. Widać, że to nie są wyuczone na pamięć zdania z książek, Ja pytam i pytam... a pan przewodnik niestrudzenie odpowiada, opowiada, odpowiada, opowiada...
W skansenie trochę tego co stare trochę tego co współczesne. Warto tam się przejechać. Może kiedyś ten obiekt stanie się znany, bardzo znany, w świecie :-) http://www.torun.fortyfikacje.pl/ Nie chce mi się pisać szczegółów. Pod linkiem sobie można wszystko przeczytać. Dodam, że post ten właściwie stanowi kontynuacje tego co pisałem o bunkrach w rejonie Aleksandrowa. W skansenie znajduje się obecnie Tobruk spod jedynki tutaj przytargany na pamiątkę i ku uciesze gawiedzi. Dlatego post ten mieści się w ramach powołanej przeze mnie etykiety lokalne ciekawostki.


6. Bunkry - ciąg dalszy. Otłoczyn. Pomiędzy Szosą E1 a Wisłą.

http://jerzy-foto.blogspot.com/2011/05/bunkry-ciag-dalszy-rejon-trasy-a1.html - Tutaj poprzedni post o tzw. "bunkrach".
Wracam do tematu umocnień z II Wojny Światowej w okolicach Aleksandrowa. Kontynuując marsz umocnieniami od torów w Otłoczynku do jedynki po jej drugiej stronie napotykamy na wzniesieniach na wykopy. Dalszy ciąg niemieckich umocnień, no bo cóż to innego mogłoby być :-) Na obu krańcach wzgórza, przy szosie oraz na przeciwległym końcu natrafiłem na wystające z ziemi betonowe płyty. Zasypane ziemią w sporych dołach. Nie ma zielonego pojęcia co to, ale kombinuje, że nie znalazły się tutaj przypadkowo. Jak dla mnie to mogą to być jakieś fragmenty niemieckich transzei. Może przewrócone. Może umocnienia stanowisk bojowych armat. Z kształtów widocznych na ziemi wynika że to betonowe płaskie ściany w kształcie litery S. Jakieś bardziej trywialne przeznaczenie tych płyt w tym miejscu nie przychodzi mi do głowy :-) Może znajdzie się ktoś kto wie coś więcej to zapraszam do komentowania.


2. Punkt Oporu Otłoczyn. Ciąg dalszy. (Lewa strona torowiska).

Przechodząc w Otłoczynku przez przejazd na drugą stronę torów na czarną drogę, po prawej, na wzgórzu widzimy dom. Kiedyś pewnie było to miejsce pracy dróżnika. Tutaj - ciekawostka... Fragment infrastruktury poligonu. Stara budka wartownicza. Raczej chyba powojenna konstrukcja. A gdzie bunkry? 

1. Umocnienia z II Wojny Światowej. Południowa strona twierdzy Toruń. Punkt Oporu Otłoczynek. Prawa strona torów.

Zrobiło się ciepło. Świeci słońce. Jest sobota... Trzeba iść do pracy, na noc! Buee. Ale w południe można trochę pozwiedzać. Wymyśliłem sobie, że w tym roku poznam dokładniej tereny, które pompowały moją wyobraźnię od dziecka. Bunkry i okopy z II Wojny Światowej w rejonie Otłoczyna, Tążyny i poligonu. Po co? Bo są. Bo warto znać swoją historię. Bo czasem znajomość terenu w którym mieszkamy się przydaje. Umocnienia te powstawały w ramach przygotowań miasta do roli twierdzy (www.1bmt.wp.mil.pl/pl/43_79.html) od sierpnia 1944r. Tworzyć miały zewnętrzny pierścień obrony tzw. pozycje alarmowania. Nie robią może zbyt ogromnego wrażenia, ale są u nas i zawsze budziły zainteresowanie. Z informacji publikowanych w necie wynika, że były budowane przez głównie robotników z Organizacji „Todt”, junaków „Baudienstu” i jednostki saperskie (ok.5500 osób) oraz przez więźniów oraz ludność cywilną. Mieszkańcy wiedzą, że bunkry są, ale nie wiedzą dokładnie gdzie. Jeśli znają i widzieli to najczęściej 2 czasem 3, 4. A jest i było ich więcej. Więcej było? Ano było. Powstająca autostrada niszczy historię. No może  nie do końca :-) Jeden z bunkrów dzięki tej budowie, wylądował w skansenie w Toruniu. Na wieczną pamiątkę. Niemcy rozmieścili te schrony w kilku grupach, położonych w pobliżu dróg. Miały stanowić pierwsze punkty oporu przed nadciągającymi Rosjanami. W wielu miejscach również wciąż jeszcze można trafić na pozostałości rowu przeciwczołgowego, który pod koniec wojny został wykopany równo ponoć 1000 m poza linią bunkrów i okopów. Była to druga linia obrony. W moim poście skupię się na tym co w naszej okolicy. Na pierwszy ogień wziąłem umocnienia, które znajdują się w rejonie torów z Aleksandrowa do Torunia.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Kolejna publikacja Roberta Stodolnego :-)

http://www.empik.com/kosciol-pod-wezwaniem-przemienienia-panskiego-w-aleksandrowie-kujawskim-wybrane-aspekty-z-historii-s-stodolny-robert,p1070536145,ebooki-i-mp3-p

Robert po raz kolejny zaskoczył mnie publikacją na temat lokalny. Oczywiście jak zwykle polecam na moim blogu tym którzy interesują się lokalnymi ciekawostkami i chcą zgłębić ich historię troszkę głębiej niż to co serwują nam oficjalne źródła od lat wielu.



"Niniejsze opracowanie jest poświęcone wybranym elementom historii kościoła w Aleksandrowie Kujawskim oraz zgromadzonym w nim dziełom sztuki. Historia budowy i rozbudowy kościoła pokazuje, jak w soczewce, losy lokalnej społeczności starającej się budować własną tożsamość nawet w niesprzyjających czasach rozbiorów.
Autor zwraca uwagę na cenne dzieła sztuki, których znajomość warta jest szerszego zainteresowania. Należą do nich barokowy obraz Chrystusa ukrzyżowanego, ufundowany przez prymasa Michała S. Radziejowskiego do kaplicy św. Karola Boromeusza w seminarium księży misjonarzy w Łowiczu ok. 1695-1700 r. oraz relief „Ostatnia wieczerza” Wacława Bębnowskiego.
Miłośników zagadek w stylu „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna, zaskoczyć może obecność w Aleksandrowskim kościele płaskorzeźby „Ostatnia Wieczerza”, będącej swoistą polemiką artystyczną z obrazem Leonarda. Autorem reliefu jest utalentowany artysta Wacław Bębnowski (1865-1945). Dzieło to, tak jak i inne prace tego artysty wykonane do tego kościoła, dotychczas pozostawało niezauważone. Całość osadzona jest w kontekście historycznym. Autor podkreśla szerokie zaangażowanie w powstanie i rozwój świątyni miejscowej społeczności oraz rodziny Trojanowskich - miejscowych ziemian."

Przeczytałem i śmiało mogę polecić. Publikacja bardzo ciekawa. Dla wielbicieli lokalnych historii to na pewno pozycja niezbędna.

Ostatnio Miejskie Centrum Kultury często organizuje spotkania z ciekawymi ludźmi. A może by tak zrobić spotkanie ludzi zainteresowanych historią z Robertem. Myślę, że uczestnicy tego bloga, jego czytelnicy i wielbiciele ;-) mogliby być zainteresowani. Kto chce niech zgłasza akces w komentarzach, żeby było wiadomo, że jest zainteresowanie. 

niedziela, 21 kwietnia 2013

sobota, 30 marca 2013

Kierchol w Aleksandrowie Kuj. Cmentarz Żydowski.

Na końcu ulicy Parkowej. Hmm teraz to już nie jest koniec, ale raczej chyba gdzieś środek :-) na tzw. Kiercholu w Aleksandrowie Kuj. znajdował się hmm - Kierchol? Cmentarz Żydowski. Dzisiaj pozostały po nim tylko pamięć i pomnik postawiony niedawno przez miasto. Śladów materialnych tego miejsca na ziemi próżno szukać. Wybrałem się pobiegać, zabrałem aparat i wdrapałem się na góry żeby dokonać jak to mówią archeolodzy - powierzchniówek :-) Ciekawość - czy znajdę chociaż mały ślad po cmentarzu? Zimno - wieje wiatr. Cmentarz był usytuowany poza miastem i na wzniesieniu. Co potwierdza definicja z Encyklopedii PWN (online): " kirkut, kierkut, cmentarz żydowski; na ogół sytuowany poza zwartą zabudową na zboczu wzniesienia, z charakterystycznymi nagrobkami macewami." Od małego pamiętam, że na tę okolice wołano "Kierchol".
W słowniku wyrazów obcych PWN (online) odnajdujemy taką definicję słowa Kirkut - "cmentarz żydowski: <niem. dial. kirch-kot (od kot błoto) pogard. o cmentarzu żydowskim, zam. kirch-hof cmentarz>"
W Wikipedii natomiast znajdujemy coś takiego:
"Kirkut, kierkow, kierchol, kirchol (od niem. słowa Kirchhof, oznaczającego dziedziniec kościelny, na którym grzebano zmarłych) – określenie cmentarza żydowskiego od wieków używane przez Polaków, głównie mieszkańców Galicji. Żydzi nie używali tego określenia, zastępując je nazwami w jidysz (bejsojlem, bejsakwores i inne), pochodzącymi z hebrajskiego." 
W każdym bądź razie, cmentarz żydowski w Aleksandrowie był i ma to odzwierciedlenie w nieoficjalnej nazwie tego miejsca.

Pamiętam, że kiedyś kiedy w telewizji był dla dzieci tylko jedynie słuszny "Teleranek" a sensacyjne filmy były dostępne dla dorosłych w sobotnim Kinie Nocnym, to miejsce (okoliczne wzgórza) zimą było oblegane jak kolejka linowa na Kasprowy Wierch. W lecie miejsce randek i szkolnych bijatyk. W zimie nartostrada i skocznia. Teraz to nawet w ferie, można tam spotkać co najwyżej starszą panią z pieskiem. O tempora o mores! - :-)chciałoby się wleźć na szczyt i zawołać.

Miejsce to jest porośnięte krzakami, dalej jest pole uprawne. Teraz leży tam trochę śniegu. Z przekazów ustnych znajomych wiem, że kilkanaście lat temu można tam było znaleźć fragmenty tablic i podmurowań. Obecnie nie ma tam nawet śladu, który identyfikowałby miejsca pochówku zmarłych. Krzaki, redliny, trawa, kamienie... Właśnie, kamienie! Na krańcu pola, tuż przy zboczu leży sterta kamieni i drewnianych bali. Kiedyś niedaleko przy domu gospodarza stał wiatrak - może to pozostałość? Za zimno, żeby szukać gospodarza, może innym razem. W kamieniach chyba wyoranych z tego miejsca, bo nie przypuszczam, żeby rolnik celowo na skraj pola zwoził tu gruz, odnajduję jakieś pokruszone fragmenty, jakby lastriko? posadzka, płyty grobowe?! Nie wiem, wydaje mi się, że mogą to być pozostałości po zabudowie cmentarza.

Cmentarz powstał prawdopodobnie pod koniec XIXw. Został zdewastowany podczas II Wojny Światowej. Miał powierzchnię 5120m2. Na cmentarzu znajdował się budynek dozorcy. Informacje te pochodzą ze strony www.sztetl.org.pl  Jest tam zamieszczone zachowane przedwojenne zdjęcie z cmentarza "Przy grobie rodzinnym Szymowiczów"- Link: http://www.sztetl.org.pl/pl/city/aleksandrow-kujawski/

Sekcja Karate w Aleksandrowie Kuj.


TRENINGI DLA DZIECI I MŁODZIEŻY SZKOLNEJ

PONIEDZIAŁEK I ŚRODA GODZINA: 18:00 DO 19:00

ZAPRASZAMY DO MIEJSKIEGO CENTRUM KULTURY W ALEKSANDROWIE KUJ.


STRONA TKKK 

http://www.karate.8host.pl/?go=entry&id=218


Link do strony "Stowarzyszenie Aleksandrowska Kultura".

http://aleksandrowskakultura.blogspot.com/2013/02/kolejna-propozycja-na-dobre-spedzenie.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+StowarzyszeniealeksandrowskaKultura+%28Stowarzyszenie+%22Aleksandrowska+Kultura%22%29


Gazeta Aleksandrowska - str. 13 :-)


Wesołych Świąt

Wesołych Świąt wszystkim czytelnikom. Wielu prezentów od Zająca po choinką che che 

poniedziałek, 4 marca 2013

Seminarium kumite w Wałczu 2013.

W pierwszy weekend marca odbyło się w Wałczu seminarium kumite. Z Japonii do COS OPO we Wałczu zjechali dwaj instruktorzy japońscy - Norichika Tsukamoto, mistrz świata z 2011 r. i trener kadry Japonii Tadashi Ishihara. Oto kilka fotek z tego wydarzenia. Było fajnie. Trochę siniaków zostało na pamiątkę. Szkoda, że z racji liczebności uczestników widoczność była ograniczona i nie każdy mógł z daleka dojrzeć szczegóły technik. Ale naprawdę i tak wiele można było ciekawego zobaczyć. Taka mi się myśl nasunęła. Japończycy w przeciwieństwie do Polaków uśmiechali się częściej. Tsukamoto zaprezentował swoje najlepsze techniki. Co ciekawe zwykle Japończycy kojarzą mi się z rygorem i klasyczną techniką. A przecież to co zawsze prezentował Tsukamoto cechowało się oryginalnością i było zaskakujące. Otwarty umysł? Wiele rzeczy o których mówił przypominało mi to co pisał i co mówił Bruce Lee.
Karate musi sprawiać radość i trzeba mieć otwarty umysł. Ale najważniejsze są podstawy zdobyte na początku drogi. - to mój wniosek na koniec seminarium.
 ;-)

Z lewej Tadashi Ishihara z prawej Norichika Tsukamoto.

czwartek, 21 lutego 2013

Tak wygląda moje miasto nad ranem.


Budynek ten to klasztor ss. służebniczek NMP, z 1890 jak podają oficjalne źródła. Wpisany na listę zabytków. Jeszcze parę lat temu zwany był "Czerwonym Przedszkolem". Skrzyżowanie ulic Szkolnej i Wojska Polskiego.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

środa, 23 stycznia 2013

Zmiana tytułu bloga.

Ze względu na to, że w kręgach osób zainteresowanych moim blogiem pojawiła się nieformalna nazwa pod którą najczęściej się on pojawia oraz w celu ułatwienia popularyzacji w szerszym gronie, zmieniam starą nazwę. Od dzisiaj to jest Blog Jerzego. Adres pozostaje ten sam: jerzy-foto.blogspot.com.  Jednocześnie przepraszam wszystkich czytelników za powstałe niedogodności związane ze zmianą nazwy.
Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.