TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reportaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reportaż. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 kwietnia 2017

Szukam podziemnego przejścia pod torami w Aleksandrowie Kuj. Cz. 2.

Poszukiwania w terenie.

(Publikacja: 11.04.2017 r.)

Wyruszam w teren. Przypominam, że szukam ewentualnych śladów po przejściu przez torowisko w Aleksandrowie Kuj., które na przedwojennych mapach, zostało zaznaczone w rejonie budynków zakładu "Budkrusz" i rozebranej już dzisiaj starej cegielni. W poprzednim poście na ten temat - http://jerzy-foto.blogspot.com/2017/03/szukam-podziemnego-przejscia-pod-torami.html, zaszalałem trochę w mojej wyobraźni i spróbowałem stworzyć moją, własną historię tego miejsca. Teraz jak obiecałem udaję się w teren aby sprawdzić na własne oczy, przekonać się czy po starym przejściu naziemnym (wg relacji mieszkańców faktycznie tam takie kiedyś funkcjonowało) pozostały jakieś ślady.
Relację zacznę od lewej strony torów patrząc od miasta w kierunku Torunia. Na miejsce docieram ulicą Narutowicza. Za Sanatorium Kolejowym wjeżdżam w ulicę Boczną.
Generalnie znam to miejsce, ale teraz patrzę na nie trochę pod innym kątem.
Przy ul. Bocznej natrafimy na bardzo ciekawy budynek. Na dole murowany z drewnianym piętrem. Można powiedzieć, że wykonany w technologii :-) w jakiej również została postawiona aleksandrowska wieża ciśnień.



poniedziałek, 20 lutego 2017

Dawna synagoga w Nieszawie


(Publikacja na blogu – 27.01.2015 r.)


Zwykle tworzenie postów o lokalnych ciekawostkach na blogu zaczynam od wizyty w terenie i zamieszczam w nich zdjęcia ukazujące jak dzisiaj prezentują się odwiedzane przeze mnie miejsca. W tym przypadku jest inaczej. Najpierw ...kiedyś…, potem …dzisiaj…
Nieszawa to ciekawe miejsce. Na bardzo małej przestrzeni zajmowanej przez miasteczko zgromadzono wiele interesujących dla poszukiwacza lokalnych ciekawostek i historii rzeczy.
synagoga_w_nieszawie


Synagoga w Nieszawie jak większość budowli żydowskich uległa zniszczeniu. Obecnie w tym miejscu znajduje się teren prywatnej działki. Jednak jest jeszcze coś co pozostało po dawnych czasach. Ogrodzenie, które znajdujemy na miejscu zdaje się być we fragmentach tym ze zdjęcia powyżej.




czwartek, 26 stycznia 2017

Zderzyły się kiedyś dwa pociągi.

Ok. 7km. od Aleksandrowa Kuj. jest miejsce gdzie 19.08.1980r. zderzyły się ze sobą dwa pociągi: towarowy z osobowym. W tym czołowym zderzeniu zginęło 67 osób. 
Na miejsce katastrofy można dostać się z trasy E-1 albo z Aleksandrowa, rowerem jadąc leśnymi drogami przy torach PKP. Jednak na końcu obecnie jest teren budowy autostrady i trzeba trochę pokombinować, żeby dojechać do jedynki.

19.08.1980r. o godz. 4:20 towarowy 11599 stojący w Otłoczynie czekający na zezwolenie na przejazd, nagle ruszył... uszkodził zwrotnicę i wjechał na niewłaściwy tor. Do dzisiaj pozostaje tajemnicą dlaczego tak się stało. Prowadzone śledztwo tego nie wyjaśniło.
O 4:35 z Torunia tym samym torem nadjechał pociąg nr 5130 do Łodzi... Po drodze była Brzoza Toruńska.


czwartek, 8 grudnia 2016

Czerwona fala w Toruniu.

Bieg Św. Mikołajów. 

START



4.12.2016 r. niedziela. Kolejna edycja Biegu Św. Mikołajów w Toruniu. Jesteśmy tam już z Żoną, drugi raz. Za pierwszym razem mieliśmy pozytywne odczucia bo organizator stanął na wysokości zadania i bieg dobrze się zapisał w naszej pamięci.
A jak było tym razem?
Trochę gorzej. Trasa została zmieniona i tak na dwa razy to wyszło. Wiem. O gustach się nie dyskutuje.
Generalnie, powiem krótko. Zaje... fajny medal. Było, minęło. Może trochę  za drogo.


poniedziałek, 24 października 2016

niedziela, 25 września 2016

Szukamy parawaniarzy.


Morze, nasze morze. Nasze poszukiwania słynnych parawaniarzy lub parawaningowców nad morzem zaczynamy na Przylądku Rozewie. Dookoła lasy, mało ludzi. Żeby dostać się na plażę, trzeba zejść z wysokiego klifu. Co prawda nie ma słońca, jednak podejrzewam, że nawet w pogodę nie ma tu za wiele ludzi. Sympatycznie. 
Brak słońca powoduje, że parawaniarze chowają się w swoich kwaterach. Parawaniarz to (cytując Wikipedię :-) takie stworzenie, które zawsze po plaży, porusza się z osobistym parawanem. 
Sam parawan to taka szmata, którą rozpina się na kilku kołkach. Oczywiście parawaniarz ma zawsze przy sobie osobisty paramłotek. Wykonany z drewna, który to jest specjalnie przystosowany konstrukcyjnie do wbijania kołków na plaży. Musi mieć taki rozmiar, żeby można było go użyć, nawet w przypadku nadużycia środków relaksujących w puszce i to przy wietrznej pogodzie. 
A do czego służy w/w parawan? Parawan plażowy to zmodyfikowana forma parawanu zwykłego. Udoskonalona technicznie, rozbudowana o kilka dodatkowych funkcji. 
Jedna z nich, to umożliwienie szybkiej aneksji kawałka plaży na własny użytek. Co bardziej zaawansowani w tej sztuce, potrafią zająć nawet kawałek morza.
Druga, to ochrona swoich rzeczy, przed dewastacyjnym działaniem potomstwa innych parawaniarzy.
Oczywiście parawany są w różnych rozmiarach. Większa szerokość czyli, co za tym idzie możliwość aneksji większego obszaru plaży, świadczy o statusie majątkowym jego właściciela.
Zwykle w miejscu ich działania pojawia się charakterystyczne stukanie. Jest to dźwięk, którym w/w zwołują się. 
Osobno, ale razem...
Podobno powstają już związki parawaniarskie oraz zawody w prawaningu. A lobby parawaningowe dąży do wejścia na olimpiadę. 
Na szczęście, samorządowcy nadmorscy powoli zaczynają zwalczać powyższy proceder. 
Mam nadzieję, że jeśli jeszcze kiedyś zjawię się na którejś z naszych popularnych plaż, aby powdychać zapach olejku do opalania, popływać pomiędzy rozlanymi na wodzie kałużami z rozpuszczonych kremów oraz poćwiczyć slalom pomiędzy pomiędzy zgromadzonymi tam tłumnie ludźmi. Nie będę musiał dodatkowo jeszcze ćwiczyć na torze przeszkód z porozwieszanych na półmetrowych palach, szmat.
Póki co, ratownik wywiesił blagą flagę. Niestety musiał poddać się. Trudno, jakby coś to czeka go niezły tor przeszkód...

czwartek, 22 września 2016

Po co jechać w te polskie Tatry?

Tatry 2016

Część 4.


Po co jechać w te polskie Tatry? Skoro można w słowackie.
Wystarczy przekroczyć na południu granicę i przed naszymi oczami roztacza się inny świat. Pierwsze co się rzuca w oczy to niewielka, w porównaniu do Polski, liczba turystów. Nic dziwnego. Jeśli łącznie Tatry zajmują 785 km kw., to na część polską z tego przypada, raptem 175 km kw.
Widać to także na szlakach. 
Drugie co nam od razu także rzuciło się w oczy to drogi. W dobrym stanie i bardzo szerokie. Nie wiem czy tak jest wszędzie, ale ta część Słowacji w której byliśmy, pod tym względem nam zaimponowała. Rejon tzw. Smokowców. Miasteczek złożonych do kupy ze Starego Smokowca, Dolnego Smokowca, Nowego Smokowca i Górnego Smokowca.
Do tego wszystkiego było tam bardzo czysto.
Zdecydowanie polecam. Jeśli Tatry, to tylko na Słowację. 

Po co jechać w te polskie Tatry?

Tatry 2016

Część 3


W trzeciej części reportażu z Tatr dla odmiany nic nie napiszę, tylko wrzucę kilka zdjęć. Zdjęć z Doliny Chochołowskiej i Kościeliskiej, oraz z Czerwonych Wierchów.

wtorek, 20 września 2016

Po co jechać w te polskie Tatry?

Tatry 2016

Cz. 2


W pierwszej części relacji z wyprawy w polskie Tatry, ciężko Wam na pewno było doszukać się w mojej wypowiedzi pozytywnych aspektów takiego przedsięwzięcia.



Przejechałem się po tych naszych górach po całości, jak to mówią. Moja wypowiedź mogła by nawet zostać poczytana za prowokacyjną. No cóż, teraz więc coś dla wielbicieli Tatr, którym zresztą do niedawna jeszcze, także byłem.

piątek, 16 września 2016

Po co jechać w te polskie Tatry?

Tatry 2016

Część 1

Krzyż na Giewoncie.
No niby fajne widoki. Tylko, że jadąc tam kolejny raz i kolejny raz już wchodząc na szlaki, niczego nowego raczej tam nie zobaczysz. Przeładowane ludźmi trasy i miejsca. Kolejki oczekujących pod łańcuchami. 
Polskie Tatry w sierpniu. Drogo, drogo, wszędzie drogo i jeszcze raz drogo. Dobrze, że chociaż pogoda była, kiedy tam się wybraliśmy.
Zakopane - jedna wielka stolica tandety. Jarmark z pamiątkami i wesołe miasteczko u podnóża Tatr. Miało być regionalnie a jest globalnie.
Najgorsze chyba z tego wszystkiego (ale narzekam?!) było to debilne "dzień dobry" i "cześć" słyszane kilka razy na odległości
100 m.
Ludzie! Czy Wy naprawdę myślicie, że mówienie wszystkim mijanym turystom na szlaku "dzień dobry" to przejaw waszej grzeczności i hołd dla tradycji?
Nie, to przejaw Waszej głupoty. Owszem, może kiedyś, jeszcze kilka lat temu kiedy po górach chodziło mniej ludzi, miało to sens. 
A owszem! Ma to sens! W niepogodę! Kiedy pierwszego człowieka spotykasz nawet po kilku godzinach wędrowania. Tak, sam tego doświadczyłem. Jest to wtedy fajne.
Ale nie ma to żadnego sensu w godzinach szczytu w sezonie. Naprawdę nie ma co się wysilać!
To tak jak w naszej polskiej windzie. Czemu, każdy kto wsiada do jakiejś tam windy, w jakimś tam budynku, musi powiedzieć zgromadzonym tam ludziom "dzień dobry"? Czy idąc na mecz i wchodząc na trybunę też mówisz wszystkim dzień dobry?
Paranoja.
Na pierwszy ogień w mej fotograficznej relacji z gór idzie Giewont. Góra oblegana przez niedzielnych turystów w laczkach. Zastaniesz tam dzieci wciągane siłą przez rodziców na szczyt. Dwie, trzy osoby "wiszące" na jednym pasmie łańcucha. Wbrew wszystkim zasadom bezpieczeństwa w górach. Oraz debili schodzących z góry pod prąd. "Bo im się nie chce czekać!" Ci są chyba najlepsi. No przecież nie po to lazł tu taki kawał, żeby teraz czekać w kolejce na zejście! A co?! Zabroni mu ktoś?! Policja? Minister? On jest przecież obywatelem, któremu się wszystko należy! Żadnych obowiązków, same prawa.
W ogóle, to ja się pytam, dlaczego jeszcze pod Giewontem, nie ustawiono koszy na śmieci?! Tak... Też takie pytania słyszeliśmy.
Bo jak wniosłeś tu taki kawał, z takim poświęceniem cukierka w opakowaniu. To chyba nic Ci się nie stanie, jak na dół zniesiesz sam papierek?!
Chociaż, to może być dla Ciebie za trudne. Nieść taki kawał papierek.  Może faktycznie byłoby lepiej gdyby pod najważniejszymi szczytami ustawiono, specjalnie dla Ciebie automaty z batonami i puszką ożywczego płynu? I codziennie rano Pani z obsługi wlazła by tu, żeby te kosze opróżnić i naładować automaty. 
Co prawda, Ty nie przyszedłeś tu tak rano, ale na pewno o 6:00, po szlakach TPN przechodzi obsługa i zbiera po Tobie papierki i pety papierosowe. W ogóle Tatry ktoś zbudował przed wojną, żebyś Ty mógł tu przyjechać i sobie pozwiedzać. Tak, to taki "park miniatur" jak nad morzem, tylko większy...



Myślę, że gdzieś tutaj, dyrekcja TPN powinna postawić kosz na śmieci i automat z batonami.


poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Memoriał Czesława Wasielewskiego w Brześciu Kujawskim 2016


Memoriał Czesława Wasielewskiego w Brześciu Kujawskim. Impreza biegowa, która nawiedziła Brześć Kuj. 20.02016 r. Profesjonalna strona internetowa zapowiadała ciekawą i dobrze zorganizowaną imprezę. A jak było w rzeczywistości? Niestety nie do końca tak pięknie.
Oto moje wrażenia.
Po pierwsze start biegu został wyznaczony w dość dziwnym miejscu. o gustach się nie dyskutuje, ale tutaj walory estetyczne miejsca raczej zeszły na drugi plan. Jakiś styrany plac służący za parking i plac rozgrzewki. Nie lepiej by było na stadionie?
W dniu imprezy pogoda w lecie chyba zaskoczyła organizatorów upałem... :-) Kurtynę wodą zapewnił przysłowiowy chłop z wężem a wodę do picia baba ze szklankami. Profeska... A tak na marginesie to naprawdę wielkie podziękowania dla tych ludzi, którzy pewnie z serca zlitowali się nad zawodnikami i zapewnili im to czego organizator nie potrafił.
Pakiet startowy... no cóż... Ulotki od sponsorów i butelka błękitnego płynu z Biedronki. 
Meta została wyznaczona w Wieńcu Zdrój, który słynie z pewnej wody mineralnej. Ale generalnie jeśli chodzi o wodę to na biegu było słabo... 
Jedno co było super to wyżerka na mecie. Czernina i burgery. Pycha.
Generalnie słabo.
Nie polecam na przyszłość w takiej wersji.
Na koniec jeszcze ogólna myśl. Z reguły tego typu biegi przyciągają w większości amatorów, którzy kochają biegać. Chcą się spotkać, poczuć ducha rywalizacji. Czy stawianie znaku równości pomiędzy nimi a pseudo zawodowcami uprawiającymi sport w klubach ma sens? Rozumiem, ze nie można zabronić im startu w tych imprezach. Uważam, że osoby takie powinny mieć własną kategorię. Ich czasy zdecydowanie różnią się od czasów amatorów. Może warto o tym pomyśleć. Ale ja się generalnie na tym nie znam i tak se piszę.
Zapraszam na fotoreportaż z Brześcia Kujawskiego.

środa, 17 sierpnia 2016

Kto patrzy na drzwi?


Oj bardzo wątpię, czy któryś z miejscowych czytelników tego bloga rozpozna te drzwi i gdzie się one znajdują. Moim zdaniem ta brama jest ciekawa i godna uwiecznienia na pamiątkę. A jak widać na zdjęciu pewnie już niedługo albo zostanie odnowiona, albo się rozleci.


wtorek, 9 sierpnia 2016

26 Bieg Powstania Warszawskiego i obrazki z Warszawki

23.07.2016 Warszawa


Kolejna impreza biegowa za nami. 26 Bieg Powstania Warszawskiego. Impreza jest ukłonem składanym żołnierzom i cywilom, którzy kilkadziesiąt lat temu walczyli o wolność i niezależność swego miasta i Polski od faszystowskiego okupanta. Świetny pomysł na bieg i podobne wykonanie. Bogata oprawa artystyczna to plus tej imprezy. Do minusów zaliczyłbym słaby posiłek na koniec biegu - banan...
Bieg miał miejsce akurat w czasie gdy do Polski przybywali pielgrzymi na Światowe Dni Moździerzy. Starówka rozbrzmiewała językami wielu narodowości oraz rozbłyskiwała feerią kolorów z flag i strojów.
Poza biegiem oczywiście zwiedzaliśmy. Starówka i Muzeum Powstania Warszawskiego - no bo jak nie zwiedzić tego przy takiej okazji.
Wrażenia? Starówka - jak to starówka. Kupa ludzi i restauracje. Tym razem kupa jeszcze większa bo w tych dniach mieliśmy w Polsce (i w sumie jeszcze kiedy piszę ten post to nadal mamy) Światowe Dni Moździerzy. Na Starówce wszędzie obce flagi, tańce, modlitwy. Wesoło, barwnie i tłumnie.
Natomiast jeśli chodzi o Muzeum to nie polecam zwiedzania w niedzielę kiedy jest za darmo. Ludzi tyle, że się do eksponatów nie można dopchać. Warto zobaczyć, polecam. Największe wrażenie zrobił na nas monument z którego wydobywa się odgłos bicia serca. Nie będę tej konstrukcji opisywał bardziej to trzeba poczuć, usłyszeć i dotknąć na miejscu aby zrozumieć. Jedno co uważam za całkowicie bezsensu w Muzeum Postania Warszawskiego to sala ekspozycji Jednostki Wojskowej GROM. Co GROM ma wspólnego z Powstaniem Warszawskim. Chyba tyle, że żołnierze tej jednostki mają prawo nosić na mundurach Symbol Polski Walczącej - tzw. kotwicę. 
Jednostka ta powstała już współcześnie tak więc nie ma żadnej ciągłości pomiędzy tamtymi czasami a obecnymi. Powstańcy walczyli o wolność i niepodległość Polski, ochotniczo i bezinteresownie. Natomiast GROM, z całym szacunkiem dla jego żołnierzy i nie próbując nikogo obrazić, niewiele w świecie dzisiejszej polityki ma wspólnego z sylwetkami Powstańców przemierzających kanały Stolicy. Poza oczywiście osobistym zaangażowaniem pojedynczych osób i ich przekonaniami to po prostu, tylko i wyłącznie dobrze opłacana jednostka wojskowa realizująca swoje zadania w ramach struktur NATO.
W/w sala na pewno fajnie by się odnalazła w Muzeum Wojska Polskiego, ale w Muzeum Powstania Warszawskiego zniechęca sama do siebie. Wychodzimy...! Ja tu przyszedłem oglądać broń powstańców a nie przyciemnione okulary żołnierzy z Haiti... Przykro mi.



poniedziałek, 1 sierpnia 2016

3 Janikowska Dyszka.


2.07.2016 r. miałem okazję być, obserwować i fotografować zawody biegowe w Janikowie. 3 Janikowska Dyszka zaskoczyła super organizacją i kiepską pogodą. Najpierw upał a potem wichura i ulewa. Ale, było fajnie.


środa, 29 czerwca 2016

2 Bieg Czekoladowy na 5 km. w Poznaniu.


Tak się złożyło, że 24.06.2016 r. mieliśmy okazję startować w organizowanym w Poznaniu Biegu Czekoladowym. Bieg odbywał się na dystansie 5 km. Pech chciał, że akurat w tym dniu był straszliwy upał. Generalnie impreza została zorganizowana w miarę dobrze. Każdy z uczestników dostał fajny medal. Jednak mam parę uwag krytycznych do organizatorów.
Po pierwsze; kurtyna wodna na starcie została ustawiona za blisko linii startu. Czego efektem było bajoro w którym musieli brodzić uczestnicy biegu.
Po drugie; na mecie nie było praktycznie żadnej kontroli nad wydawaniem posiłków. Czego efektem było to, że nie dostaliśmy arbuza, ponieważ inni brali po kilka kawałków. (A przecież ja pojechałem tam głównie dla arbuza!). Niewiele brakowało a zabrakłoby by także dla wszystkich innych produktów. Niestety Polak jak dają to by wziął wszystko... Nikt nie odznaczał na kartkach z numerem startowym, że już pobrano poczęstunek czy medal. A było to przewidziane na druku z numerem.
Po trzecie; jeden automat, wydający kawę  w tempie 1 kubek/5 min. to trochę mało.
Porównując ten bieg do Run Toruń to jak ziemia i niebo.


środa, 15 czerwca 2016

Golgota w Nieszawie

(Publikacja: 15.06.2016 r.)





Ulica Zjazd w Nieszawie. Nietrudno jadąc tą ulicą zauważyć charakterystyczne wzniesienie z pobudowaną na niej kapliczką. To pamiątka po Powstaniu Styczniowym 1863 roku. W tym miejscu mieli zostać pochowani zamordowani przez Rosjan powstańcy. Miano skazać ich na śmierć przez powieszenie. Teatrem dla wykonania wyroku miał być katolicki cmentarz nieszawski a sceną nieistniejąca już dziś brama.


poniedziałek, 13 czerwca 2016

Nocna Dycha Kopernikańska 2016

START

META
Tak się składa, że miałem okazję obserwować jako trener, kierownik techniczny i masażysta w jednym oraz kibic :-)))))) zawody biegowe pt. Nocna Dycha Kopernikańska. Zawody miały miały miejsce w sobotę 11.06.2016 r., w Toruniu jak sama nazwa wskazuje. Super pomysł. Ale nie byłbym sobą gdybym nie dorzucił słowa krytyki pod adresem organizatora. Oczywiście ku wyciągnięciu wniosków na przyszłość. Przede wszystkim jak na tak znamienitych sponsorów (sami sobie poszukajcie jakich :-) to koszt wpisowego był niewspółmierny do otrzymanego przez zawodników pakietu startowego. Medal dla wszystkich był średni. Ale to kwestia gustu. Na trasie miejscami było tak ciemno, że przydałoby się paru ochotników z latarkami. Na macie bałagan. Żeby dostać medal trzeba było sobie go poszukać. Z megafonu cały czas prezenter wysyłał rozpaczliwe komunikaty do widzów o niewchodzenie TU..., nie wchodzenie TAM.... Może po prostu trzeba było wytyczyć taśmami strefy i postawić ochotników? Acha i jeszcze coś na koniec - drożdżówa była tandetna... Plus za fajerwerki na starcie.   

poniedziałek, 30 maja 2016

Powiatowy Rajd Rowerowy Starostwa Aleksandrowskiego - Maj 2016


22 maja 2016 r. odbył się X Powiatowy Rajd Rowerowy. Rajd jest organizowany na terenie Powiatu Aleksandrowskiego od kilku już lat. Wrażenia naprawdę super. Dobra organizacja i świetna atmosfera. Były darmowy chleb i igrzyska. Po drodze uczestnicy rajdu zatrzymali się na postój w Raciążku na górze zamkowej. Tam historycznymi zabawiała nas grupa rekonstrukcyjna.
Trasa rajdu liczyła 48 km.

środa, 18 maja 2016

Bieg z książką.


W niedzielę 15.05.2016 r. w Toruniu odbył się bieg dla wszystkich chętnych. Bieg oryginalny bo upamiętniający twórczość Henryka Sienkiewicza. Odbywał się na dystansie 1846 sążni nowopolskich a każdy uczestnik na trasie trzymał w ręce książkę.
Ja tam byłem, kilka zdjęć zrobiłem, ale nie biegłem i przyglądałem się wszystkiemu z boku. Jakie wnioski? No cóż; ciekawy pomysł. Organizacja? Ok. Aczkolwiek medal dla wszystkich uczestników, sporządzony w formie zakładki do książki wyciętej z kartonika był cokolwiek mierny. Szkoda. 



Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.