TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lokalne historie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lokalne historie. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 września 2018

Szukam ula masonów w Toruniu.

Tematyka masonerii intryguje chyba każdego łowcę historycznych ciekawostek. Niestety nie pomylę się chyba, jeśli powiem że wiedza większości ludzi o masonerii sprowadza się do tego co pokazuje nam Hollywood oraz niektóre media propagujące mniej lub bardziej wyssane z palca teorie spiskowe. Napewno wielu z czytelników tego postu spotkało się z dość popularną tezą, że to masoni rządzą światem. I to masoni stoją za każdym zamachem jaki miał miejsce w historii ludzkości. Ale podejrzewam że niejeden z wyznawców tych teorii spiskowych nie ma najmniejszego pojęcia o tym kim byli bohaterowie tego postu i czym się zajmowali.
Na początku krótkiej wycieczki ślady masonów prowadzą mnie do kamienicy obecnie zajmowanej przez Kościół Katolicki. Ulica Łazienka 18. Dzisiejszy Pałac Biskupi od ...... był siedzibą Loży Pod Pszczelim Ulem która działała w Toruniu od 1793 r. Tutaj znajdowała się pierwsza w Toruniu Loża Masońska, o niemieckiej nazwie Zum Bienenkorb.

Ulica Łazienna

Na zbliżeniu widać wzory charakterystyczne dla wolnomularzy.

"Pierwszą strukturą wolnomularską w Europie było tzw. Czerwone Bractwo, czyli wolnomularstwo nierzemieślnicze, wywodzące się z kręgów brytyjskiej arystokracji i przypisujące sobie pochodzenie od średniowiecznych zakonów rycerskich, takich jak joannici i templariusze.."

Czytaj więcej: https://nowosci.com.pl/uchylanie-rabka-tajemnic-masonskich/ar/11099306
"Zostało założone przed 1720 rokiem, a w 1721 r. pojawiło się na ziemiach polskich. Siedziba główna polskich wolnomularzy znajdowała się w Warszawie, natomiast jedna z instancji terenowych, tzw. Rada Zakonu, mieściła się w Toruniu. Bractwo szybko zniknęło z Torunia i po 1721 roku nikt już o nim nie słyszał. - Pierwszą stricte wolnomularską strukturą organizacyjną w Toruniu była erygowana w 1793 r. loża Zum Bienenkorb (Pod Ulem). Starania o jej założenie podjęło rok wcześniej sześciu mieszkańców Torunia, wolnomularzy o niemieckich korzeniach, którzy byli członkami placówek znajdujących się m.in. w Gdańsku, Elblągu i Malborku. W grudniu 1792 r. zwrócili się oni do Grosse Landesloge der Freimaurer von Deutschland w Berlinie (Wielkiej Loży Krajowej Wolnomularzy Niemiec) z prośbą o umożliwienie im powołania loży w Toruniu. Organizacji nowej placówki podjął się kanonik z Kościelca koło Inowrocławia, Paul Gottlieb von Pohl"

Czytaj więcej: https://nowosci.com.pl/uchylanie-rabka-tajemnic-masonskich/ar/11099306

Symbolika wolnomularska, choć nie do końca jednoznaczna, odwoływała się przede wszystkim do chrześcijaństwa, ale także do narzędzi dawnych mularzy. - Część symboliki przyjętej przez wolnomularzy sięga czasów średniowiecza i jest związana z wykonywanymi przez nich pracami przy wznoszeniu świątyń

Czytaj więcej: https://pomorska.pl/na-tropach-torunskich-masonow/ar/6976697


Są to m.in. kielnia, cyrkiel oraz młot. Powyższe symbole odwołują się do "budowania" jako jednego z najważniejszych celów masona. Symbolika masońska czerpie także z tradycji różokrzyżowców, starożytnych misteriów inicjacyjnych, mitów solarnych i pitagorejskich. Cyrkiel i węgielnica Bardzo duża część symboliki ma pochodzenie chrześcijańskie i gnostyczne, a niektóre symbole są zapożyczone z symboliki rycerskiej. - Cyrkiel symbolizuje jedno z Trzech Wielkich Świateł

Czytaj więcej: https://pomorska.pl/na-tropach-torunskich-masonow/ar/6976697


To też symbol sił twórczych Boga i człowieka, symbol mądrości, wiedzy, rozumu i aktywności oraz miłości braterskiej. To też symbol Kosmosu i granic wskazujących możliwości człowieka

Czytaj więcej: https://pomorska.pl/na-tropach-torunskich-masonow/ar/6976697


Z kolei cyrkiel i węgielnica splecione ze sobą stanowią markowy znak wolnomularstwa, najczęściej w pole pomiędzy nimi wpisywana jest litera "G". Do tego dochodzi sznur z chwostami, który jest symbolem jedności masońskiej

Czytaj więcej: https://pomorska.pl/na-tropach-torunskich-masonow/ar/6976697

Symbole masońskie na pewno figurują na klasycystycznej elewacji gotyckiej kamienicy z XV w., która mieści się przy ul. Łaziennej 18 w Toruniu. Była ona siedzibą loży masońskiej "Pod Pszczelim Ulem" ("Zum Bienenkorb"). - "Zum Bienenkorb" w 1829 r. kupiła działkę wraz z kamienicą przy ul. Łaziennej 18 - mówi Aleksandra Mierzejewska. - We wrześniu 1937 r. po likwidacji loży kamienica została sprzedana za 33 tys. zł mistrzowi rzeźnickiemu - Karolowi Wakarecemu, który przeniósł prawo własności na ówczesny kościół św. Jana, a sam budynek przekazał prałatowi ziemskiemu. Obecnie mieści się tu Kuria Diecezji Toruńskiej. Na elewacji budynku kurii można zauważyć sznury z chwostami, które są bardzo popularnym symbolem masonerii.

Czytaj więcej: https://pomorska.pl/na-tropach-torunskich-masonow/ar/6976697

Pozwoliłem sobie zamieścić cytaty z publikacji w internetowych wydaniach Nowości i Gazety Pomorskiej.

Będąc w Toruniu przypadkowo znalazłem się ulicę dalej od w/w Łaziennej i tu niespodzianka. Przy ul. stoi kamienica a w ozdobach na ścianie ciekawy motyw, który przyciąga moja uwagę. Czyżby masoni?
Spójrzcie na górę kolumny po prawej. Czy top symbol masoński? No cóż. Prawdopodobnie niestety nie. Ale podniecenie odkrywcy przez chwilę było. 😀

Postaram się coś jeszcze poszukac o toruńskich masonach. 
Na zakończenie jeszcze kilka zdjęć z Torunia.



"Początek pisanej historii wolnomularstwa związany jest z epoką Oświecenia. Istnieje jednak wiele wolnomularskich legend, które mówią o starożytnym pochodzeniu tego nurtu. Za patrona masoneria obrała sobie Hirama, budowniczego Świątyni Salomona, który został zamordowany przez czeladników, albowiem nie chciał wyjawić tajemnic swojego rzemiosła.

Czytaj więcej: https://nowosci.com.pl/uchylanie-rabka-tajemnic-masonskich/ar/11099306


Pałac Biskupi

sobota, 23 grudnia 2017

Nowa książka Roberta Stodolnego

Uprzejmie informuję, iż pojawiła się nowa książka autorstwa Roberta Stodolnego. 
"Żydzi, komunizm, antysemityzm."
Zainteresowanych zakupem, Robert zaprasza do sklepu MIŚ.


poniedziałek, 29 maja 2017

Krzyże przydrożne w rejonie Służewa.

(Publikacja 29.05.2017 r.)

Jadąc rowerem po wiejskich drogach można napotkać wiele ciekawych i czasem starych kapliczek, krzyży i figur. Poniżej dwie budowle z okolic Służewa.





Naród musiał być kiedyś bardzo wierzący, skoro ustawiał te przydrożne symbole swej wiary w tak wielu miejscach. Chociaż i teraz zdarza się spotkać na rozstajach dróg nowe budowle. Wieś zawsze kojarzyła mi się z dużym zaangażowaniem narodu w tradycję i religię. Jestem ciekaw czy z racji tego, że ludność miast ucieka na wieś będzie to miało jakiś wpływ na wiarę i czy kiedyś takie obrazki jak te powyżej nie przejdą do historii. na wszelki wypadek jak spotykam na swej drodze to fotografuję te budowle. Może kiedyś komuś się to do czegoś przyda. 

poniedziałek, 20 lutego 2017

Dawna synagoga w Nieszawie


(Publikacja na blogu – 27.01.2015 r.)


Zwykle tworzenie postów o lokalnych ciekawostkach na blogu zaczynam od wizyty w terenie i zamieszczam w nich zdjęcia ukazujące jak dzisiaj prezentują się odwiedzane przeze mnie miejsca. W tym przypadku jest inaczej. Najpierw ...kiedyś…, potem …dzisiaj…
Nieszawa to ciekawe miejsce. Na bardzo małej przestrzeni zajmowanej przez miasteczko zgromadzono wiele interesujących dla poszukiwacza lokalnych ciekawostek i historii rzeczy.
synagoga_w_nieszawie


Synagoga w Nieszawie jak większość budowli żydowskich uległa zniszczeniu. Obecnie w tym miejscu znajduje się teren prywatnej działki. Jednak jest jeszcze coś co pozostało po dawnych czasach. Ogrodzenie, które znajdujemy na miejscu zdaje się być we fragmentach tym ze zdjęcia powyżej.




czwartek, 26 stycznia 2017

Zderzyły się kiedyś dwa pociągi.

Ok. 7km. od Aleksandrowa Kuj. jest miejsce gdzie 19.08.1980r. zderzyły się ze sobą dwa pociągi: towarowy z osobowym. W tym czołowym zderzeniu zginęło 67 osób. 
Na miejsce katastrofy można dostać się z trasy E-1 albo z Aleksandrowa, rowerem jadąc leśnymi drogami przy torach PKP. Jednak na końcu obecnie jest teren budowy autostrady i trzeba trochę pokombinować, żeby dojechać do jedynki.

19.08.1980r. o godz. 4:20 towarowy 11599 stojący w Otłoczynie czekający na zezwolenie na przejazd, nagle ruszył... uszkodził zwrotnicę i wjechał na niewłaściwy tor. Do dzisiaj pozostaje tajemnicą dlaczego tak się stało. Prowadzone śledztwo tego nie wyjaśniło.
O 4:35 z Torunia tym samym torem nadjechał pociąg nr 5130 do Łodzi... Po drodze była Brzoza Toruńska.


czwartek, 20 października 2016

Bitwa pod Odolionem?! Zatopiony Moniuszko pod Bobrownikami.

Jak się okazuje w necie można znaleźć jeszcze wiele ciekawych informacji wartych zamieszczenia w moim blogu. A moje rodzinne strony mogą się pochwalić bardzo ciekawymi zdarzeniami z przeszłości i to o wiele bardziej godnymi uwiecznienia niż spotkanie dwóch cesarzy - okupantów na aleksandrowskim dworcu...

wtorek, 5 lipca 2016

Kapliczka w Chrustach.

(Publikacja 5.07.2016)


Kapliczek u nas dostatek. Tym razem rejon Chrustów. Pozornie niczym nie wyróżnia się od pozostałych. A jednak. Z przodu napis najzwyklejszy. 
"O Maryjo!
Bez grzechu poczęta
módl się za nami
którzy się do Ciebie uciekamy."

wtorek, 28 czerwca 2016

Szukam umocnień wojskowych przy(na?) Kępie Dzikowskiej w Ciechocinku.


(Publikacja: 20.06.2016)

Słabo to widać na zdjęciu, ale krzaki przykrywają wyraźne wzniesienie w terenie. Ciągnie się ono kilkadziesiąt metrów równolegle do brzegów Kępy Dzikowskiej i Wisły.
Były to lata 1830-31 z historii pamiętamy, że lata to ważne dla Polski. Lata w których tereny Polski ogarnęło Powstanie Listopadowe.

środa, 15 czerwca 2016

Golgota w Nieszawie

(Publikacja: 15.06.2016 r.)





Ulica Zjazd w Nieszawie. Nietrudno jadąc tą ulicą zauważyć charakterystyczne wzniesienie z pobudowaną na niej kapliczką. To pamiątka po Powstaniu Styczniowym 1863 roku. W tym miejscu mieli zostać pochowani zamordowani przez Rosjan powstańcy. Miano skazać ich na śmierć przez powieszenie. Teatrem dla wykonania wyroku miał być katolicki cmentarz nieszawski a sceną nieistniejąca już dziś brama.


poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Tymczasowy, niemiecki obóz pracy w okolicach Służewa - Otłoczyna.

Poszukiwania tymczasowego, niemieckiego obozu pracy dla więźniów, budujących umocnienia obronne Torunia w rejonie Powiatu Aleksandrowskiego.

(Publikacja: 25.04.2016 r.)

Tropiąc bunkry w okolicach Powiatu Aleksandrowskiego w pewnym momencie natknąłem się na ciekawą acz tragiczną w swej wymowie informację. Otóż gdzieś w rejonie Służewa - Otłoczyna podczas II Wojny Światowej Niemcy jakoby  by mięli założyć tymczasowy obóz dla więźniów budujących umocnienia obronne Torunia. I tu moja prośba od razu na początku. Jeśli ktoś ma jakąś wiedzę na przedmiotowy temat. Proszę o kontakt.
W necie znalazłem wzmiankę na forum eksploratorów w której ktoś szukał informacji na przedmiotowy temat ponieważ jego babcia pracowała w takim obozie w rejonie Otłoczyna (Krügershauland).

UWAGA INFORMACJA!


Szanowni Czytelnicy Blogu. 
Dnia 1.05.2016 r. o godzinie 17:00 w miejscu po dawnej kapliczce poligonowej (nieistniejąca osada Stanisławowo - Poczałkowo) odbędzie się msza.

A poza tym powstaje, albo może już powstał film w którym będzie można poznać historię tego ciekawego miejsca. Jak będę miał szczegóły to nie omieszkam Was z nimi zapoznać.

wtorek, 15 marca 2016

Zapomniany pomnik w Konecku.


Mała wioska w powiecie aleksandrowskim. Jest tutaj duży kościół, dyskoteka i pierwsze w powiecie rondo. Na uboczu w krzakach, natrafimy na sprawiający wrażenie zapomnianego, pomnik. Powojenny orzeł bez korony i tablica z napisem.

Na tzw. Trakcie Ciechocińskim. Co to za miejsce?

Kiedyś jak chodziłem do szkoły tutaj zawsze były organizowane tzw. Biegi Zwycięstwa. Czyli biegi chwalące wyzysk ucznia przez szkołę :-) Biegi były obowiązkowe. No cóż należało wykazać się pewnie statystyką uczestników biegu przed Komitetem. Biegi te miały upamiętniać chyba 1 września. Zwykle odbywały się w tym rejonie. Delegacje składały tu kwiaty. Tu czyli w pobliżu tzw. Traktu Ciechocińskiego w lesie przy Odolionie. Na pomnikach, tablicach upamiętniających... no właśnie co? Do tej pory tego niestety do końca nie wiem! Na tych tablicach są takie napisy:
1. "Miejsce uświęcone krwią (NN? nie wyraźnie) bohaterów, którzy oddali życie w walce z najeźdźcą hitlerowskim." a obok: "Ewidencja żołnierzy poległych w tym miejscu znajduje się Urzędzie Gminy Aleksandrów Kuj." 
2. "Miejsce uświęcone krwią bohaterów, którzy oddali życie w walce z najeźdźcą hitlerowskim. Na tym miejscu oprawcy hitlerowscy w roku 1939 rozstrzelali obywateli polskich z powiatów aleksandrowskiego i radziejowskiego." a obok znowu: "Ewidencja żołnierzy poległych w tym miejscu znajduje się Urzędzie Gminy Aleksandrów Kuj." 
 No niby wszystko jest w porządku, ale...
Groby to nie są bo ile wiem to zwłoki z tych dwóch miejsc oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów zostały ekshumowane i gdzieś przeniesione. Ponoć na cmentarz w Ciechocinku.
Jest napisane, że ewidencja żołnierzy?! poległych w tym miejscu... znajduje się w Urzędzie Gminy. A na tablicy głównej, że hitlerowcy rozstrzelali w tym miejscu obywateli polskich z powiatów aleks. i radz. O żołnierzach nic nie piszą.
Dlaczego na tablicach bocznych mówi się o żołnierzach? Czy tylko żołnierze zostali zaewidencjonowani?
Dlaczego na jednym miejscu mówi się bohaterach a na drugim o obywatelach powiatów. Jeśli ewidencja jest dostępna to może by tak uściślić te informacje i dać jakąś nową tablicę? Poza tym jakie były okoliczności tych mordów? Kto faktycznie tu był pomordowany, czy pochowany.
Te zwroty na tablicach to trochę tak po mojemu zostały wzięte z obiegowych formułek i dopasowane do miejsc.

wtorek, 1 marca 2016

Samotna mogiła w rejonie Kobielic.

(Publikacja: 01.03.2016 r.)


Dzięki uprzejmości mojego kolegi Jędrzeja D. zamieszczam zdjęcia z kolejnego miejsca zasługującego na miano lokalnej historii - lokalnej ciekawostki. Grób lub obecnie już tylko pomnik upamiętniający n/n żołnierza z 1945. Kolejny nieznany z końca wojny. Pisałem już o podobnym miejscu w okolicy Brzozy. Naprawdę działania wojenne nie pozwoliły na zidentyfikowanie zwłok jednego żołnierza? Moim zdaniem to dziwne. No chyba, że w tych miejscach zginęli Niemcy. W takim przypadku rzeczywiście zidentyfikowanie osób mogło być całkowicie niemożliwe.



czwartek, 25 lutego 2016

Samotna mogiła pod Brzozą

 (Publikacja: 25.02.2016 r.)


O miejscu tym dowiedziałem się jakiś czas temu z słynnego blogu Grzegorza. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Niestety Blog ten już nie istnieje. Szkoda bo pamiętam, że ktoś zamieścił tam o tym miejscu kilka informacji. Samotna mogiła. A właściwie to obecnie raczej miejsce po niej bo szczątki raczej zostały przeniesione na któryś z cmentarzy. A może to miejsce upamiętniające tylko czyjąś śmierć jak te krzyże przy drogach w miejscach wypadków. Ten krzyż także znajduje się przy drodze. A dokładnie przy autostradzie. Brzoza w tytule to miejscowość pod Toruniem a nie drzewo. Aczkolwiek skądś ta nazwa musi się wywodzić.  

niedziela, 20 grudnia 2015

Alea iacta est.

Kości zostały ...porzucone?

(Publikacja na blogu: 11.09.2015 r.



W Ciechocinku podczas prac prowadzonych przy wale przeciwpowodziowym natrafiono na znaczne skupiska kości ludzkich. Od razu zaczęto szukać genezy tych mogił. Zdawały się sięgać czasów bardzo dawnych. Być może nawet XIX w. i wybuchających wtedy epidemii. Nie wykluczono, że są to pozostałości po jakiejś potyczce wojennej. Może są to żołnierze rosyjscy z czasów powstań niepodległościowych. Może, może, może... Na początku nie wykluczano jednak także, iż mogą to być ofiary terroru aparatu bezpieczeństwa PRL lub hitlerowców. Kości te wedle oficjalnych ustaleń mają jednak wykraczać swym wiekiem jak i pochodzeniem poza granice zainteresowania policji, prokuratury jak i IPN. Zdają się także wykraczać poza zainteresowania historyków jak i archeologów, ponieważ nie wnoszą niczego nowego do tego co już wiadomo.
Mają to być żołnierze carscy z XIX w. Tak więc powstaje pytanie: Kto ma się zająć znaleziskiem?! Może rolnik, który jest użytkownikiem ziemi? Z czysto ludzkiego punktu widzenia, ludziom tym na pewno należy się normalny i godny pochówek. Na czyj koszt teraz ekshumować zmarłych, przeprowadzić ewentualnie próbę identyfikacji i pochować szczątki np na cmentarzu komunalnym? Wedle oficjalnych źródeł ma to zrobić samorząd i konserwator zabytków. Ważne z punktu widzenia regionalisty znalezisko zdaje się być niezłym problemem jeśli chodzi o finansowanie.

sobota, 3 stycznia 2015

Dworek Edwarda hrabiego Mycielskiego-Trojanowskiego w Aleksandrowie Kuj.

Dolina Szwajcarska, pałacyk polski.
(Publikacja na blogu: 29.10.2014 r.)
Zastanawiałem się czy pisać o pałacu Trojanowskich w odrębnym poście czy rozbudować któryś z poprzednich postów poświęconych piramidzie aleksandrowskiej lub dębom i świątyni dumania w dawnym majątku Trojanowskich. W końcu jednak stwierdziłem, że pomimo wspólnego mianownika lepiej będzie potraktować te problemy osobno i połączyć je potem odnośnikami. Myślę, że są tego warte, pomimo części wspólnej czyli postaci Edwarda hrabiego Mycielskiego-Trojanowskiego. Postaci znaczącej, ale jakby trochę zaniedbywanej w opisach historii miasta Aleksandrowa Kuj.
Generalnie to można powiedzieć, że budowla ta wraz z aleksandrowskim dworcem kolejowym to sztandarowy temat fotograficzny wszelkich broszurek, opisów i innych opracowań dotyczących Aleksandrowa Kuj. Temat oklepany i wyeksploatowany. Jak się jednak w ciągu ostatnich lat okazało informacje dotyczące w/w wszędzie prezentowane wcale nie są takie jednoznacznie właściwie. A są prezentowane tak naprawdę bez żadnego naukowego poparcia. Po prostu ktoś, gdzieś, kiedyś coś napisał i tak to już leci od lat. Nawet w publicznych mediach. Chodzi o źródło z którego miał czerpać projektant pałacyku. Pałacyk miał by być budowlą naśladującą stojącą w Szwajcarii willę na Jeziorze Genewskim. Wyjaśnienie zamieszania wokół pałacyku odnajdujemy w artykule Roberta Stodolnego pt.: “Willa z własnym stylem”, który został opublikowany w “Gazecie Aleksandrowskiej” nr 38 z czerwca 2010 r. Autorem “szwajcarskiej teorii powstania pałacyku” miał być Tadeusz Bakalarczyk – historyk amator, który na podstawie zachowanej fotografii z czasów życia budowniczych oraz posiadając wiedzę o podróży Edwarda hrabiego Mycielskiego-Trojanowskiego, wysnuł tezę o rodowodzie budowli. Jednakże jak się okazuje Willa w Szwajcarii powstała po roku 1909, natomiast wszelkie dostępne dane wskazują, że Trojanowscy postawili pałacyk przed rokiem 1870.
Dla czytelników blogu nie będących na bieżąco z topografią i historią miasta wyjaśniam, że tzw. pałacyk będący bohaterem postu znajduje się na terenie Zespołu Szkół nr 1 w Aleksandrowie Kuj. przy ul. Wyspiańskiego. Pierwotnie były to posiadłości rodu Trojanowskich.
(http://issuu.com/wydawnictwokujawy/docs/gazeta-aleksandowska-38-2010?e=0/9914166 tutaj artykuł ze wzmianką o budowlach. Polecam.)
A skąd w takim razie tytułowa Dolina Szwajcarska? Otóż na terenie dawnej posiadłości Trojanowskich znajduje się pewna przyrodniczo – geograficzna ciekawostka. Malowniczy wąwóz, albo jak to zwą nieszawiacy, parowa. Ciągnący się w kierunku lasu teren zwany przez mieszkańców Doliną Szwajcarską. Skąd wzięła się ta oryginalna nazwa tego niestety nie wiem. Czy geneza nazwy ma związek z historią dworku i zamieszaniem wokół jego stworzenia nie wiem.
Zdjęcia robiłem przy niezbyt fotograficznej pogodzie i nie oddają one w pełni uroku tego miejsca. Smutek

niedziela, 5 października 2014

Poczta w Aleksandrowie Kuj.

Budynek z historią… trochę kryminalną.

(Data publikacji 05.10.2014)

Poczta w Aleksandrowie Kuj. mieści się od lat w charakterystycznym ceglanym budynku, stojącym przy słynnym aleksandrowskim “rondzie”. Już na pierwszy rzut oka widać, że budynek pamięta czasy, które niewielu już pamięta. Patrząc na stare zdjęcia widzimy, że budynek niewiele zmienił się przez te wszystkie lata, pomimo zawirowań historii, które dotknęły także Aleksandrów Kuj. Wg spisu zabytków ze strony starostwa budynek pochodzi z końca XIX w. http://mapa.aleksandrow.pl/home/pliki/zabytki/aleksandrow_kujawski_miasto_zabytki_2014r.pdf.
Jak się okazuje, budynek poczty w Aleksandrowie Kuj. stał się sceną dla wydarzeń tragicznych i zagadkowych. Poczytać możemy o tym tutaj:





W Tajnym Detektywie nr 35 z 13 września 1931 r. opisano historię, której bohaterami stali się lekarz kolejowy Władysław Jastrzębski i jego żona. Państwo Jastrzębscy mieszkali w budynku dzisiejszej poczty. W końcu lipca 1931 r. w gościnę do Jastrzębskich przyjechała siostra Władysława, Janina Krajewska. Z soboty na niedzielę 24 sierpnia 1931 r. Jastrzębscy zorganizowali wieczorek towarzyski suto zaprawiany alkoholem, od którego nie stronił pan domu. Sam miał się znajdować tego wieczora w świetnym humorze. Goście rozeszli się do domów około godziny 1. w nocy. Siostrę miał odprowadzić do pokoju na parterze sam Jastrzębski pół godziny potem. czyli około 1.30. Następnie powrócił do siebie na górę. Około 2.00 u Jastrzębskich rozległy się strzały. Domownicy, którzy pobiegli zobaczyć co się stało ujrzeli Jastrzębską martwą leżącą skuloną, w negliżu, w nogach łózka, w kałuży krwi. Jej mąż także martwy leżał wzdłuż łóżka. Na podłodze znaleziono rewolwer. Śladów walki nie ujawniono. Na stole leżała kartka w której lekarz oświadczył, że w przypadku śmierci żony cały majątek zapisuje swej siostrze oraz jej córce. Oświadczenie to sporządził z datą 23 sierpnia, jednak poprawił ją na 24. W przeprowadzonym po zdarzeniu postępowaniu ustalono, że Władysław J. zamordował swoją śpiącą żonę a potem popełnił samobójstwo. Przyczyny nie ustalono. Tyle artykuł Stanisława Brelińskiego z Gazety Aleksandrowskiej.
Fakty opisane w wym. artykule S. Brelińskiego odwołujące się do “Tajnego detektywa” mogą nasuwać pytania, na które dzisiaj już raczej nie odpowiemy. Podejrzewam, że uwcześni śledczy brali pod uwagę kilka wersji wydarzeń. Niestety my nie znamy szczegółów. Opis wydarzeń mamy z drugiej ręki a właściwie trzeciej ręki.
Wracając do miejsca w którym w/w historia miała miejsce to budynek poczty, przynajmniej z zewnątrz zachowany jest jak na swój wiek bardzo dobrze. Widocznie służy mu długoletnia praca w Urzędzie Pocztowym.


20140929_074448
W artykule z Gazety Aleksandrowskiej podano, że do tragedii miało dojść w pomieszczeniu w którym na zdjęciu jest otwarte okno. Na zdjęciu budynek poczty od zaplecza.

czwartek, 2 października 2014

Czy Dębówka Bębnowskiego jeszcze istnieje?

Na tropie starej karczmy.

(Publikacja na blogu: 03.10.2014 r.)
Przeglądając informacje o Aleksandrowie Kuj i okolicach, na pewno prędzej czy później każdy zetknie się z nazwiskiem Wacława Bębnowskiego. Zetknie się, ale czy uzyska jakieś bliższe informacje o tym człowieku, nie wiem. W Wikipedii kilka słów o Wacławie Bębnowskim można przeczytać. Ja tworząc tego posta, posiłkuje się głównie artykułem Jerzego Erwińskiego zamieszczonym w 2008 r. w Gazecie Aleksandrowskiej - http://kujawy.media.pl/wp-content/files/Gazeta_A_nr9.pdf.
Wacław Bębnowski był rzeźbiarzem. Na Kujawach zjawił się na zaproszenie Leona Wodzińskiego w celu wykonania prac w kościele w Służewie. Artysta zamieszkał w nieistniejącym już dworku Wodzińskich w służewskim parku. Wspólnie z Wodzińskim w 1903 r. rozpoczęli realizację projektu pt. Wytwórnia Wyrobów Ceramicznych. Rzeźbiarz zajął się projektowaniem waz, popielnic, kałamarzy itp.  W 1905 r. artysta nabył od Leona Wodzińskiego starą karczmę w Aleksandrowie w której urządził nową pracownię. Miejsce nazywano “Dębówką”. Wg relacji starszych ode mnie mieszkańców Aleksandrowa, nazwa ta odnosiła się do rosnących tam dębów. Bawiąc się w detektywa postanowiłem ustalić, gdzie było lub jest to miejsce. Opisy mieszkańców jak i opracowania miejscowych historyków (między innymi “Zarys dziejów Aleksandrowa Kuj. pod redakcją Andrzeja Cieśli) wskazują, że Dębówka znajdowała się u zbiegu ulicy Długiej i Słowackiego w kwadracie zamkniętym przez ulicę Stachury.
Co zastajemy na miejscu w 2014 r.?
 20141003_072334

sobota, 19 lipca 2014

Miejsca zbrodni kryminalnej. Aleksandrów Kuj., Nieszawa.



Dzisiaj młyn parowy przy ulicy Wojska Polskiego w Aleksandrowie Kuj. to miejsce, które powoli znika z krajobrazu miasta. Dzisiaj trudno już nawet mając sporą wyobraźnię odtworzyć oryginalny wygląd tego miejsca. Młyn straszy dziś ruinami ścian, równie pięknymi co psychodeliczne mordy autorstwa lokalnego graficiarza nabazgrane na ich powierzchni. Zapewne za kilka lat ruiny młyna znikną zupełnie z powierzchni ziemi. Wtedy historia z nim związana będzie żyć już tylko w paru zachowanych starych zdjęciach i opracowaniach historyków. Chociaż historia tego młyna raczej nie należy do tych, o których się często pisze. Dlaczego? Bo tragiczna... 
Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.