TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

niedziela, 11 grudnia 2011

Kilka obrazków z Ostrowąsa.

Jak widać na załączonym obrazku windsurfing nie jest dyscypliną zarezerwowaną dla morza. Pozytywnie zakręcony człowiek na lokalnym akwenie, który można by żargonem wojskowym określić jako akwen o małym znaczeniu strategicznym. Choć kałuża to nie jest. Ostrowąs od lat aspiruje do miana powiatowego ośrodka sportów i rekreacji wodnej. Najczęściej kąpią się w znajdującym się tam jeziorku krowy (nie mylić z osłami, które po pijaku włażą do wody:-))), ale przyszłość przed nim. Ostatnio troszkę zadbano o tereny przy jeziorze. Kto wie może coś z tego wyjdzie. :-)) Mówią, że z g... bata nie ulepisz. Nie lubię tego stwierdzenia. Nie można z góry zakładać że się coś nie uda. Tym bardziej kiedy do lepienia mamy to co mamy. Nie spodziewajmy się cudów, mierzmy siły na środki, ale nie skazujmy odważnych czy racjonalnych pomysłów z góry na przegraną. 
No cóż, krajobraz nie jest taki brzydki. Wieża kościoła. Pola. Wędkarze.








Ryba to jest takie zwierzę co raz bierze raz nie bierze. Nie wiem co na to CBA.




Co to? Ano Droga Różańcowa przed kościołem. Nie komentuję. Wartości duchowe i estetyczne nie zawsze idą w parze. Wszystko zależy od człowieka, który ogląda i tworzy.




Przepraszam, ale generalnie to nie dociera do mnie tekst bananowej młodzieży pijącej piwo w parkach, że:
- bo tu nie ma co robić,
- bo nie ma skateparku,
- bo nie ma boiska.
Oj coś czuję, że nawet gdyby były to i tak byście nic nie robili? Mylę się? Wątpię. Kiedyś nigdzie nie było siłowni a w co drugiej piwnicy i komórce babci stała sztanga a na suficie wisiał worek. Orlików nie było a wszyscy grali w piłkę. Co ja gadam, toż piłek nie było! A reprezentacja grała i to jak! A teraz orliki są a reprezentacja? Bez komentarza... Mój pierwszy worek treningowy powstał ze starej torby po rowerze składak. Wisiał na orzechu u kumpla. Był wypełniony: (sic!) trocinami i piachem... Można?

8 komentarzy:

  1. To się zgadza - ja z kolegą ps. "Conan" (nomen omen;)) "tworzyłem" aż trzy tzw."siłownie" - pierwszą w jego działkowej altance, drugą w pomieszczeniu jakiegoś zakładu pracy, ktorego szefem był ojciec kolegi "Conana" i wreszcie trzecią w pomieszczeniu po byłej suszarni blokowej (ta chyba "działa" do dziś nawet;). A ile trzeba było twórczej inwencji w "konstruowaniu" sprzętu;). Kto pamięta "obciążniki" do napinania sieci trakcyjnej PKP?;) No...to może tyle na ten temat...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. raczej "niedoszłym";) w pewnym momencie moje zainteresowania się zmieniły nieco, za to Conan niewątpliwie na ten tytuł by zasługiwał, bo o ile się orientuję nadal "bawi się" w "przerzucanie metalu";). A wracając do zamierzchłych czasów młodzieńczych inicjatyw i fascynacji - kto pamięta pierwsze egzemplarze nunchaku wyrabiane masowo po seansach "Wejścia Smoka"? Ja pamiętam - odpowiednio docięte dwa kawałki trzonka od szczotki (do nabycia w tzw. "sklepie nasiennym" na ul. Chopina - później pizzeria "WIR", aktualnie chyba pustostan), nawiercony (zwykle za pomocą wiertarki ręcznej czyli na tzw. "korbę") i połączony bądź żyłką (wersja uboga) lub (wersja "na bogato") kawałkiem łańcuszka chyba takiego od spłuczek do toalet(do nabycia w tzw. "sklepie żelaznym" vis a vis "nasiennego" - aktualnie siedziba banku)...to były czasy;) Trzeba było wykazać się inicjatywą, umiejętnościami manualnymi....aktualnie nunchaku w dowolnym kolorze, wykonane z bezpiecznej pianki, oczywiście na łańcuszku osadzonym na łożyskach do nabycia za jedyne bodajże 7 zyla w markecie chińskim na Słowackiego (nie powinienem dostać "doli" za reklamę?;)). A przy okazji "Wejścia Smoka" - pamiętam niezliczoną ilość odmian imienia i nazwiska głównego bohatera: "brusli", "bruslej" albo (moje ulubione;) "bruslej li":):)

    OdpowiedzUsuń
  3. brusa li, brusliemu, :-)))) ale generalnie oryginalne tradycyjne nun pewnie wiele się nie różniły od tych naszych lokalnych ..dwa kije i sznur.. łańcuch to już chyba wersja bardziej zaawansowana a łożyska to już raczej wymysł współczesny. freestajlowcy czyli machający na pokazach w rytm muzyki gdzie popadnie niekoniecznie z sensem pewnie to wymyślili żeby zwiększyć szybkość i zlikwidować momenty zawiechy z pokazu :-) tak to trudna broń ale chyba najbardziej wszechstronna w użyciu no i pewnie wizualnie najefektowniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt - w procesie technologicznym cofnęliśmy się wtedy ładnych kilkaset lat;). Co do wszechstronności użycia się nie wypowiadam choć pewnie tak jest, efekt wizualny niezaprzeczalny aczkolwiek trudno odmówić efektowności (i efektywności też) również innym rodzajom broni. Jak dla mnie - katana (i jej drewniane wersje treningowe;). Fakt, że za pazuchę trudno byłoby schować więc i do ewentualnego wykorzystania w sytuacji realnego zagrożenia raczej "niepraktyczny" ale znów nie w tym rzecz;).

    OdpowiedzUsuń
  5. katana jest dla szlachty a ja identyfikuję się z plebsem ciemiężonym przy pomocy miecza :-)))) plebsu na miecz nie stać, to se trzeba było radzić podczas rewolty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś w którymś z poprzednich wcieleń zamieszkiwał na Okinawie w czasach zakazu noszenia broni?;);)

      Usuń
    2. cóż co prawda nie mam na to dowodów ale... ale... śniło mi się że tak było che che

      Usuń

Spam jest natychmiast usuwany. Spam will be deleted!

Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.