Wygoda. Miejscowość, która teraz jest poligonem artyleryjskim.
Podobno był w tej miejscowości cmentarz, co zresztą wskazują stare przedwojenne mapy. Bezpośrednio w pobliżu tego miejsca znajdowała się chyba leśniczówka Wygoda lub Rukheide. Położenie tej osady łatwo określić na mapie. Ukształtowanie dróg pomimo rozjechania ich przez poligonowe maszyny wojenne pozostało do dzisiaj właściwie takie samo patrząc na google. Poniżej mapa z chyba 1923r. Strzałka wskazuje symbol cmentarza.
Tutaj lepiej widać: http://amzpbig.com/maps/3077_%281583%29_Podgorz_1940.jpg
http://wikimapia.org/#lat=52.9105321&lon=18.5444026&z=14&l=28&m=b a tutaj stan dzisiejszy.
No i jeszcze charakterystyczny staw Fryze w pobliżu (na tej mapie niewidoczny), do dzisiaj obecny pośród drzew, chociaż sam już pewnie zapomniał, że się kiedyś tak nazywał.
No to co rower między nogi i teorię przelewamy w pot. Czy jest tam jeszcze coś w ziemi co ostało się po dawnych mieszkańcach tych wiosek? Wątpię... Dzisiaj w miejscu gdzie na mapie napisano Wygoda, jest wielka równina nad którą latają pociski.
...................................................................................................................................................................
Na początek jeszcze taka mała rada Wujka Dobrarada :-) Jeśli wybieracie się w treking. Jedziecie w góry. Nie kupujcie na jednodniowe wycieczki tych małych firmowych plecaków górskich. Wiecie o co mi chodzi. Dwie komory. Jedna nad drugą. Sznurki i paski kompresyjne. Świetnie się nosi te miniatury wielkich plecaków. Niestety dostęp do sprzętu, polara, aparatu w nich to katorga. Wszystko wymieszane. Żeby wyjąć coś z dołu trzeba pruć plecak i wyciągać to co na górze ;( O wiele lepsze są dostępne w podobnych cenach plecaki militarne, wojskowe, taktyczne czy jak je zwać. (Albo sportowe tornistry z kapturem.) Są dostepne w sklepach z tzw sprzętem surwiwalowym itp. To takie tornistry wielokomorowe szyte na wzór plecaków wojskowych, gdzie wszystko można poukładać i każda część naszego majdanu ma swoje miejsce. No i są o wiele tańsze i lżejsze od plecaków fotograficznych tak na marginesie. To tyle. Odbiegłem od tematu, ale wracam już na drogę.
Na początek pobieżna kontrola techniczna środka transportu. Powietrze w oponach jest. Odległość nie jest taka wielka, żeby w przypadku awarii roweru bardzo się tym zmartwić. Ryzyko jest do przyjęcia :-) Jak powiedział bohater filmu Gladiator, kiedy zarzucono mu, że wysyła żołnierzy do boju pod ostrzałem własnym. Jak coś to wracam z buta. Na szczęście ja sobie kupuję buty wygodne w przeciwieństwie do tych, które zdarzało się dostać che che...
A tak poza tym woda do picia jest. To ważne. Jest lato, jest słońce, jest wysiłek to musi być coś do picia. Aparat jest. Baterie naładowane. Niektórym blondynkom zdarza się zabrać aparat i nie naładować baterii.. :-)
...................................................................................................................................................................
Trasa długa ok 37km.
W zaznaczonym na mapach powyżej miejscu zjeżdżam w las. Czy to tu? Robię to na wyczucie, bo GPS w telefonie szwankuje na tej telekomunikacyjnej pustyni. Ale nie mylę się. Podobne drogi. Jest staw. W lesie ślady po zabudowie. Porośnięte mchami cegły. Gruzy wystające spod warstwy runa leśnego. Czy to tu był cmentarz? Ciężko to dokładnie określić. Ale na mapie widać zabudowę akurat w tym miejscu gdzie cegły. Jakieś wykopy, dziury w ziemi. Patrząc na starą mapę i usytuowanie cmentarza na niej to te regularne dziury w ziemi mogą być pozostałością po nim.
Czasem się zastanawiam jak można zabłądzić w lesie. Przecież tu wszystko jest tak różnorodne...? I do tego słońce zawsze "przemieszcza się" w jedną stronę. Nie kumam?? No ale jak się może kiedy zgubię to się dowiem che che.
Na początek pobieżna kontrola techniczna środka transportu. Powietrze w oponach jest. Odległość nie jest taka wielka, żeby w przypadku awarii roweru bardzo się tym zmartwić. Ryzyko jest do przyjęcia :-) Jak powiedział bohater filmu Gladiator, kiedy zarzucono mu, że wysyła żołnierzy do boju pod ostrzałem własnym. Jak coś to wracam z buta. Na szczęście ja sobie kupuję buty wygodne w przeciwieństwie do tych, które zdarzało się dostać che che...
A tak poza tym woda do picia jest. To ważne. Jest lato, jest słońce, jest wysiłek to musi być coś do picia. Aparat jest. Baterie naładowane. Niektórym blondynkom zdarza się zabrać aparat i nie naładować baterii.. :-)
...................................................................................................................................................................
Trasa długa ok 37km.
Wjazd na tereny dawnej osady. |
Wg moich źródeł to jest właśnie staw Fryze. |
Czasem się zastanawiam jak można zabłądzić w lesie. Przecież tu wszystko jest tak różnorodne...? I do tego słońce zawsze "przemieszcza się" w jedną stronę. Nie kumam?? No ale jak się może kiedy zgubię to się dowiem che che.
Dalej przez poligon do Kijewa przez Kałęczyn na Grabie i powrót. Temperatura powyżej 25 stopni C. Nic interesującego nie znalazłem. Podejrzewam, że nawet cmentarz o ile zachował się do współczesnych czasów uległ dewastacji przy niszczeniu zabudowań osady. Wojskowe Stalińce raczej nie były precyzyjnym narzędziem prac. A tak w ogóle to nie jest pora na szukanie takich miejsc. Roślinność wszystko skrywa. Ale co z tego :-)))
Klimatyczne miejsce. |
Witam Pana Jerzego widzę że dużo podróżuje rowerem ja też lubię jeździć rowerem i zwiedzać swoją okolice i fotografować historie.Poligon mam objechany w 60% mieszkam też w Aleksandrowie może kiedyś pojeździmy razem? Nie znalazłem żadnego email na stronie to dlatego pisze tutaj ;)
OdpowiedzUsuńa witam i pozdrawiam. Cieszę się że mój blog skupia wokół siebie ciekawe i posiadające duża wiedzę osoby :-) Jednak generalnie zawieranie znajomości przez neta uważam za całkowicie bezsensowne. Mam swoje zdanie i go nie zmienię ;-) Generalnie historia i lokalne ciekawostki czy nawet sama fotografia nie jest moim hobby. Moje hobby to karate. To co tu robię to jak napisałem troszkę taka forma intelektualnego wyżycia się. Próba ucieczki od łopaty i kilofa do tego co mnie zawsze kręciło - analiza, dedukcja, poszukiwanie, logika, wiedza. Być może kiedyś spotkamy się przypadkowo na ścieżce rowerowej miło mi będzie poznać. Liczę natomiast na Twoja wiedzę i ciekawe info o tych terenach. A na koniec prośba do Ciebie i innych. Tego typu wiadomości proszę zamieszczać w Księdze życzeń i zażaleń dla gości. Dziękuję za zaproszenie.
UsuńMasz rację Jurku, że latem, szukanie pozostałości po dawnych osadach przypomina szukanie tzw.igły. ale zdjęcia są ładniejsze.
OdpowiedzUsuńW innych porach roku jest łatwiej cokolwiek odkryć lecz zdjęcia bywają do niczego. Sam nie tak dawno jechałem tą trasą ale autem, nie nastawiając się zbytnio na odkrycia. Niestety nawet z auta jadącego 20km/godź trudno cokolwiek zobaczyć. Z drugiej strony, nastawiony byłem raczej na złapanie ciekawego motywu krajobrazu, niż starego cmentarza czy ruin wioski. Muszę koniecznie zrobić jakiś rekonesans rowerem, bo ostatnio poszedł w odstawkę :) Pozdrawiam!
Zgadza się. Często trzeba dokładnie wiedzieć gdzie szukać. Bez dokładnych w miarę informacji to jak grzebanie w stogu siana. Tym bardziej, że mapy wskazują, iż budynki na tych terenach nie były czymś rzadkim. Te tereny są dość odległe. Ale jest w okolicy wiele bliższych miejsc wartych poświęcenia im chwili relaksu na rowerze.
Usuń