TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

wtorek, 20 września 2016

Po co jechać w te polskie Tatry?

Tatry 2016

Cz. 2


W pierwszej części relacji z wyprawy w polskie Tatry, ciężko Wam na pewno było doszukać się w mojej wypowiedzi pozytywnych aspektów takiego przedsięwzięcia.



Przejechałem się po tych naszych górach po całości, jak to mówią. Moja wypowiedź mogła by nawet zostać poczytana za prowokacyjną. No cóż, teraz więc coś dla wielbicieli Tatr, którym zresztą do niedawna jeszcze, także byłem.


Zdjęcia w tym poście głównie opowiadają o okolicach i szlakach prowadzących do Doliny Pięciu Stawów, czy dla wtajemniczonych tzw. "piątki".
Piątka kojarzy się z czymś pozytywnym tak więc ten opis Tatr i wizyty w nich, będzie skupiał się na tym co pozytywne.
Przede wszystkim, pierwsze co nasuwa mi się, jako aspekt pozytywny to zysk czysto fizyczny. Tygodniowa wizyta w Tatrach, połączona z codziennym wychodzeniem na szlaki, owocuje wzrostem ogólnej kondycji fizycznej. Czuć to przede wszystkim w nogach. To jak obóz kondycyjny, ale bez opłaconego trenera. To bym rzekł nawet, taki turystyczny crossfit. Trenerem w cudzysłowie, w tym przypadku są wybierane przez nas szlaki. Owszem, tak jak w przypadku innych rodzajów aktywności fizycznej i tutaj z czasem występuje przyzwyczajenie. Jednak dla kogoś z nizin, kto nie bywa w górach zbyt często, sama zmiana klimatu daje - podobno- pozytywne efekty.  Piszę "podobno", ponieważ te efekty nie są tak widoczne i wymierne. W każdym bądź razie uczone głowy tak mówią. 
Ciągłe tyranie po szlakach, przez cały dzień, podkręca metabolizm. Jeść się chce na pewno :-) 
Wspinanie, wzmacnia nogi. Ręce może nie pracują tak ciężko, ale wybierając szlaki ze sztucznymi udogodnieniami, możemy także dać im trochę "popalić".
Cena takiego pseudo obozy kondycyjnego, minimalizując maksymalnie (fajny zwrot) koszty,  to sumując:

- dojazd dla jednej osoby autem:
Przy optymistycznym wariancie wyliczonym przez Google - tj. ok. 500 km. - 5 godz i 15 min. i spalaniu 6l/100km. - przy cenach przyjmijmy paliwa ON  4,25 = 252 zł, tam i z powrotem
Koszt dojazdu z miejsca powstawania blogu, oczywiście :-)
(przy większej ilości osób koszt zmniejsza się)
Przejazd środkami publicznej lokomocji także obniża koszty.
- zakwaterowanie: tydzień - 6 nocy razy ok. 45 zł. = 270 zł.
Im dalej od centrum i Krupówek tym taniej. A standardy nawet mogą się zwiększać.
- wstęp do TPN: karnet na 7 dni = 25 zł.
- wyżywienie: mając dostęp do kuchni w kwaterze, można samemu coś przygotować a jedzenie kupić w Biedronce, na pewno będzie taniej aniżeli w lokalu,
- transport na miejscu: oczywiście, przedsięwzięcie można tak logistycznie zorganizować, że znajdziemy kwaterę w pobliżu któregoś ze szlaków a do kwatery można walić z buta, jednak to bardzo ogranicza naszą mobilność,
Możemy jeździć własnym transportem, ale wtedy trzeba szukać parkingów. A to 10,20 zł dodatkowo za dzień, żeby się opłacało.
Na miejscu są dostępne busy w rozsądnych cenach. Średnio długi przejazd po mieście to ok. 3 zł. Trzeba tylko pamiętać, że im później tym mniej busów.
- ubiór: w zależności od pogody, ale przydałyby się dobre buty i coś przeciwdeszczowego. Kiedyś przeważały wysokie buty turystyczne i flanele. Dziś więcej jest goretexu i butów niskich trekk lub takich do biegania po górach. 
Razem: 547 zł. po dodaniu tego co u góry dało się w miarę konkretnie wyliczyć.
Jak widać kwota pewnie zamknie się w 1000 zł. w zależności od sytuacji.
Drugi plus takiej wycieczki to taki, że poza trudnym terenem, mamy w gratisie fajny krajobraz. Nastawiając się na taki pseudo wysokogórski trening, musimy pamiętać, żeby wybierać szlaki w miarę mało oblegane, lub jechać w Tatry poza sezonem.
Na koniec kilka informacji technicznych dla potwierdzenia tego co powyżej wypisywałem.
Trenując w górach mamy do czynienia ze zjawiskiem hipoksji wysokościowej.
Jest to niedobór tlenu w komórkach organizmu wywołany utrudnionym jego pobieraniem do płuc. Nie wdając się w szczegóły, organizm nasz przystosowując się do tych warunków po prostu zyskuje na wytrenowaniu.
Optymalne warunki to właśnie takie jak w naszych Tatrach, gdzie wysokości oscylują wokół 2000 m.
Po szczegóły można udać się np. tutaj: 
http://mariuszgizynski.pl/index.php/2012/08/trening-w-warunkach-hipoksji-wysokosciowej/

Puentując, koło gór nie można przejść obojętnie. Jednym przypadną do gustu, innym nie. Ale to chyba jak ze wszystkim. 






UWAGA dla tych, którzy też tak by chcieli a jeszcze nie byli w górach. Żeby dostać się do wodospadu Siklawa trzeba trochę przejść... :-) Strój do zdjęć trzeba mieć raczej w plecaku...








2 komentarze:

  1. Noc cóż.., piękne te nasze góry i ciekawie pokazane Twoim okiem. Przy tych wyliczeniach kosztów, chciałoby się
    zanucić ".. nie liczę godzin i lat, nie liczę zysków i strat..". W mojej ocenie, to co zwiedzę, zobaczę i przeżyje jest
    nie mierzalne. Wiem, koszty są duże, ale to tak jakby liczyć ile kosztuje posiadanie własnej żony :)
    Rozbawiło mnie zdjęcie z Parą Młodych, też mam coś na ten temat - może to poruszę niebawem? Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement. Hmmm? Chyba Grzegorzu Ci cięty język krytyki osłabł, aż nie wierzę chi chi... No cóż jeśli chodzi o koszty to w sumie pojęcie względne tak jak piękno. Dla jednego i 6 tys. to śmieszna suma a dla drugiego to majątek. Wszystko zależy też od tego czego oczekujemy a co możemy dostać.

      Usuń

Spam jest natychmiast usuwany. Spam will be deleted!

Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.