TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

środa, 19 stycznia 2011

Tatry 2005.

I znowu w Tatry :-) Tyle jeszcze zostało do zobaczenia... Tym razem udało mi się przejść Czerwone Wierchy. Choć nie bez małej przygody. Otóż po opuszczeniu Przysłopu Miętusiego spotkałem turystów w popłochu schodzących w dół. Jak się okazało w pobliże szlaku przyszła podobno niedźwiedzica z młodym. No cóż, przez chwilę pchany żądzą przeżycia przygody, chciałem iść dalej, jednak górę wziął zdrowy rozsądek. Zszedłem w dół z powrotem i nadkładając drogi wspiąłem się na szczyty na około. Na górze była mgła i nic nie było widać. Jakaś napotkana na górze obcojęzyczna parka poczęstowała mnie szampanem w zamian za zrobienie im fotki. :-)


Flara :-)


Zakopane ma swój klimat. Pomimo zawalenia masa ludzką i XXI wieczną tandetą.

2 komentarze:

  1. Jerzy, nie wiedziałem, że tak mocno Cię fascynuje wspinaczka w Tatrach.Czy sam chodzisz na takie wycieczki - bez asekuracji? Dla mnie Pieniny i Sudety to już są Himalaje ;)
    Fajna ta fota z pieskiem, szkoda jednak, że w kadr wlazł ten gościu bez głowy. Ja bym to skadrował w pionie aby w tle były reklamy lodów, owoców, ciekawe jak by to wyglądało?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. hej góry nase góry :-) co do asekuracji to najlepszą asekuracją są dla mnie dobre buty i czasem kijki trekkingowe :-) no cóż a na serio to zdarzało mi się chodzić w towarzystwie znajomych ale generalnie to były samotne wejścia :-) a co do zdjęcia to masz chyba rację, dawno ja robiłem i nie wiedziałem wtedy nic o kadrowaniu :-( w Pieninach byłem chwilkę a w Sudetach nigdy

    OdpowiedzUsuń

Spam jest natychmiast usuwany. Spam will be deleted!

Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.