TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

sobota, 26 grudnia 2015

Kalimera! The end.

Ostatnie zdjęcia.

(Publikacja 26.12.2015 r.)

To już ostatni post będący częścią reportażu o wyspie Rodos w Grecji. Kilka zdjęć z kilku miejsc.


niedziela, 20 grudnia 2015

Alea iacta est.

Kości zostały ...porzucone?

(Publikacja na blogu: 11.09.2015 r.



W Ciechocinku podczas prac prowadzonych przy wale przeciwpowodziowym natrafiono na znaczne skupiska kości ludzkich. Od razu zaczęto szukać genezy tych mogił. Zdawały się sięgać czasów bardzo dawnych. Być może nawet XIX w. i wybuchających wtedy epidemii. Nie wykluczono, że są to pozostałości po jakiejś potyczce wojennej. Może są to żołnierze rosyjscy z czasów powstań niepodległościowych. Może, może, może... Na początku nie wykluczano jednak także, iż mogą to być ofiary terroru aparatu bezpieczeństwa PRL lub hitlerowców. Kości te wedle oficjalnych ustaleń mają jednak wykraczać swym wiekiem jak i pochodzeniem poza granice zainteresowania policji, prokuratury jak i IPN. Zdają się także wykraczać poza zainteresowania historyków jak i archeologów, ponieważ nie wnoszą niczego nowego do tego co już wiadomo.
Mają to być żołnierze carscy z XIX w. Tak więc powstaje pytanie: Kto ma się zająć znaleziskiem?! Może rolnik, który jest użytkownikiem ziemi? Z czysto ludzkiego punktu widzenia, ludziom tym na pewno należy się normalny i godny pochówek. Na czyj koszt teraz ekshumować zmarłych, przeprowadzić ewentualnie próbę identyfikacji i pochować szczątki np na cmentarzu komunalnym? Wedle oficjalnych źródeł ma to zrobić samorząd i konserwator zabytków. Ważne z punktu widzenia regionalisty znalezisko zdaje się być niezłym problemem jeśli chodzi o finansowanie.

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Kalimera! Z buta przez grecką wieś.

Rodos w obiektywie. Cz. 5.

(Publikacja 14.12.2015 r.)



Z buta po Rodos? Dlaczego nie? Dlaczego nie oderwać się od maszyn, od hoteli, od tego co na pokaz dla turystów? W sumie w rejonie, który żyje z turystów trudno chyba znaleźć prawdziwą Grecję. Co jest na pokaz a co nie? Ludzie są różni. Polscy górale, Panowie w kapeluszach w Zakopanem i obsługa punktów usługowych na mnie wywierają niekorzystne wrażenie. Wyczuwam jakiś taki fałsz w ich grzeczności i ukryty brak szacunku dla ceprów. Ale to odczucie względne. W Grecji spotykamy życzliwego Pana, który chce nas podwieźć swym samochodem o celu, kiedy spotyka nas idących z buta. Spotykamy też kobietę handlującą na drodze, która zdawała się być obrażona, że pytamy ją o drogę a nie o zakup jej towaru. A może to te sprzeczności i skrajności, które pojawiły się już w pierwszym poście o Rodos?
Na początek napotkana po drodze winiarnia. Trochę muzeum, trochę sklep z pamiątkami. Poza możliwością zakupu greckich duperelek można tu spróbować win, miodów i oliwy a potem również je kupić. Ceny spore i troszkę odstraszają. 

wtorek, 1 grudnia 2015

Zaproszenie

Zapraszam wszystkich lokalnych przedsiębiorców i twórców do współpracy z moim blogiem.

Reklama.

Posty na życzenie.

Czego dusza zapragnie.

Reklama dźwignią handlu.

 

Ostanie statystyki.

chart

Kalimera! Rodos na… Rodos

Rodos w obiektywie. Cz. 4.

IMG_4251

Kolejny post o greckiej wyspie Rodos mówi o… Rodos. Czyli o stolicy i największej miejscowości na wyspie. Miejsce godne zwiedzenia. Twierdza i port. Morze i olbrzymia ilość ludzi i samochodów parkujących wszędzie. Morze pojazdów. Słońce i kontrasty fotograficzne.

 

 

poniedziałek, 30 listopada 2015

Kalimera! Lindos

Rodos w obiektywie. Cz. 3.

(Publikacja 30.11.2015 r.)

IMG_4141


Lindos – miasteczko na Rodos, które od dawnych czasów pozostaje niezmienione. Na szczycie wzgórza nad miastem górują ruiny akropolu. Na górę wiedzie kilkadziesiąt stopni. Miejscowi za opłatą, ułatwiają turystom dostanie się na szczyt - na grzbiecie osła. To taka atrakcja dla naiwnych. Droga na ośle trwa raptem kilka minut podróży bo wejście na szczyt jest krótkie i proste. Ale kasa za wjazd już taka zwykła nie jest. To chyba nie przypadek, że stacja oślej kolejki znajduje się pod szyldem jednego z banków… Uśmiech Najciekawsze chyba z tej atrakcji turystycznej są ryki osłów przypominające dźwięk syreny okrętowej i chwile gdy trzeba w tłumie kryć się przed załatwiającymi gdzie popadnie, potrzeby fizjologiczne  zwierzętami.

czwartek, 26 listopada 2015

Kalimera! Prasonisi

Rodos w obiektywie. Cz. 2.

(Publikacja na blogu 26.11.2015)

IMG_3795

Prasonisi to jedno z piękniejszych miejsc na Rodos. “Zielona Wyspa” w tłumaczeniu na Polski. Półwysep przy którym spotyka się Morze Egejskie z Śródziemnym. Półwysep, który zimą zamienia się w wyspę kiedy woda zalewa piaszczystą plażę. Miejsce to jest opanowane przez windsurferów i kitesurferów.

poniedziałek, 23 listopada 2015

4. Niespodzianka w Zakrzewie. Bunkry ciąg dalszy, dalszy ;-)

Zakrzewo. Droga na Inowrocław. Po lewej stronie drogi betonowa budowla. Jakaś nie zasypana studzienka? Transformator? Coś miało być, ale nie zakopali i tak zostało? :-)
Sam się zastanawiałem co to, dopóki nie przejeżdżałem tędy większym pojazdem. No i dopóki nie dowiedziałem się co to jest Tobruk i jak wygląda. (Zwykle bunkry kojarzą się nam z okienkami w ścianach z których prowadzono ostrzał. Tobruki są inne.) Wysokość czasem daje przewagę.  A tak serio człowiek czasem przejeżdża obok ciekawych rzeczy i ich nie zauważa. Otóż drodzy państwo to jest Tobruk. Niemcy zaczęli budować linie umocnień Torunia w 1944r. Pewnie wszystkiego nie skończyli. Może też po wojnie kiedy likwidowano te umocnienia, niektóre rzeczy zmieniono. Przesypano. Odkopano.  Może świadczyć o tym zasypane wejście. W każdym razie Ringstand 58c w Zakrzewie jest.
A jak się okazuje jest i to nie jeden, ale dwa :-) Dzięki mojemu koledze Królowi Julianowi ;-) dowiedziałem się, że kawałek dalej od drogi, na boisku  znajduje się drugi. Również ładnie zachowany eksponat.  Tak sobie kombinuje, że dobry pomysł. Bunkier na boisku :-) Jak się kibice zdenerwują to piłkarze mogą się w nim okopać. Trzeba tylko wejście odsłonić.


sobota, 21 listopada 2015

Kalimera!

Rodos w obiektywie. Cz.1.

Kraina dwóch sprzeczności.

(Publikacja na blogu 20.11.2015)

DSC_0137

IMG_3555

Rodos jest grecką wyspą na Morzu Egejskim. Jej nazwa pochodzi od starogreckiego słowa “róża”. Ten skrawek lądu ma powierzchnię rozciągająca się na 80 wzdłuż i 40 kilometrów wszerz. Co oznacza, że można ją objechać dookoła w jeden dzień.

poniedziałek, 26 października 2015

Chciałbym się wykąpać!

Basen termalny w Ciechocinku

(Publikacja 02.11.2015 r.)


Jest lipiec, lato gorące i suche. Pociąg z Aleksandrowa Kujawskiego wjechał na stację w Ciechocinku około godziny 10:00. Wypchany po brzegi pasażerami. Wszyscy lub prawie wszyscy targają w rękach torby, siatki. Czasem zamiast torby na rękach pojawia się dziecko. Czasem w całym tym galimatiasie ciężko się zorientować co jest żywe a co sztuczne. Dzieci trzymają ulubione lalki. Lalki są wielkości dzieci. Gwar i ogólna radość. Sobota. Dzień wolny od pracy. W Ciechocinku czeka na nich jedyna w tym regionie tak wspaniała i wręcz luksusowa jak na to małe miasteczko atrakcja. Odkryty, zabytkowy basen termalny.
Zabytkowość tego basenu w mniemaniu większości tych ludzi wynika z tego, że jest stary. W szczegóły nie wchodzą. Oni przyjechali tu wypoczywać, zażywać kąpieli, opalać się a nie zwiedzać. Tężnie i basen mają na co dzień. Wystarczy wsiąść w odjeżdżający z Aleksandrowa co kilkadziesiąt minut pociąg i są już w kurorcie. Zwiedzanie pozostawiają turystom i kuracjuszom których być może interesują daty czy nazwiska. Dzisiaj pasażerów pociągu interesuje tylko gorący piasek i słona woda jak ta w morzu, które jest przecież daleko. A basen jest blisko. Tylko 7 kilometrów. Oni są dumni z tego, że mają taki obiekt. Nawet pobliski Toruń nie ma takiej atrakcji.
A jednak warto wiedzieć, że basen termalny w Ciechocinku powstał już w 1932 r.


(http://bcpw.bg.pw.edu.pl/Content/1365/11arbud32_nr_12.pdf - Architektura i Budownictwo 1932 nr 12).



Fotopolska_623717  Prezydent Ignacy Mościcki w Ciechocinku

Bruk - taka ciekawostka :-)




Podczas prac związanych z przebudową skrzyżowania ulicy Dworcowej z Wojska Polskiego w Aleksandrowie Kuj. została zerwana wierzchnia warstwa nawierzchni. Przechodząc tamtędy zauważyłem taką ciekawostkę. Zachowana stara nawierzchnia drogi. Na zdjęciu rejon skrzyżowania ulicy Dworcowej z Kościelną.

środa, 21 października 2015

Każdy widzi co widzi.

Kampania wyborcza zwykle kojarzy mi się ze starymi częściowo pozdzieranymi plakatami, którymi oblepiono ściany budynków, drzewa itp. Kampania się dawno skonczy a demony przeszłości dalej będą straszyły przechodniów. Bez względu na płeć, ugrupowanie czy wiek. Śmieci produkują wszystkie ugrupowania. Idąc ulicą ostatnio zauważyłem plakat, który od razu zwrócił moją uwagę. Jego szata graficzna wzbudziła we mnie dziwne skojarzenia. Nie wiem jak Wy ale ja się trochę przestraszyłem. 

niedziela, 6 września 2015

Plastikowym statkiem z Błędna do Tlenia

Relacja kajakajarza ze spływu kajakajowego.

Kajaki są fajne! I tego się trzymajmy. A ktokolwiek mówi co innego ten jest nie fajny Uśmiech

Spływ kajakowy z Błędna do Tlenia, Tleni? Do miejscowości Tleń Uśmiech przebiega na terenie Borów Tucholskich. Jest to spływ jednodniowy. Trasa ma około 20 km. chociaż dokładnie nie wiem gdzie nas organizator wrzucił do wody. Czyli, że jeśli nie natrafimy po drodze na przeszkodę nie do przebycia, albo nie będziemy robić zbyt długich postojów powinniśmy zdążyć do domu na Dobranockę* (jakieś 7 godzin). Spływ zaczyna się w rejonie miejscowości Błędno gdzie dowozi kajaki i uczestników spływu organizator.

Wedle znalezionych w necie informacji Błędno to osada leśna w okolicy której podczas II Wojny Światowej partyzanci stoczyli największą w Borach Tucholskich bitwę z Niemcami. Na trasie spływu znajduje się zniszczony most. Z tego co wyczytałem w necie jest to dawny most kolejowy zniszczony właśnie podczas tych wojennych działań.

Trasa spływu jest bardzo malownicza. Aczkolwiek z upływem czasu mogłaby się znudzić gdyby nie liczne zalegające w korycie naturalne przeszkody w postaci pni zwalonych drzew. Skutecznie uniemożliwiają one zanudzenie się w kajaku… Uśmiech Aby pokonać trzeba albo sprytnie je ominąć albo (o ile nie wystają nad wodę) nad nimi przeskoczyć, rozpędzając plastikowy bolid. No cóż.. jak kto woli. Kwestia gustu.

Dla tych co w przyszłości skuszą się na udział w takim spływie jedna rada. Kiedy idziecie na popas np. do napotkanej na trasie smażalni ryb nie zostawiajcie sprzętu samopas. Nie wiem czy to efekt jakiejś wojny podjazdowej konkurencji czy zwykła złośliwość bądź może ich gapiostwo ale mogą Wam zginąć np. wiosła lub kapok. Polska…?

Sama rybka była niezła. 26 zł. o ile pamiętam za pstrąga bez ograniczeń wagowych plus frytki i surówka. Generalnie sama rybka by wystarczyła…

Serdecznie polecam. Kajaki to świetny sposób na aktywny wypoczynek.


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Po co jechać do Wenecji?

Biskupin i Wenecja.

(Publikacja na blogu: 03.08.2015 r.)




Biskupin, Wenecja, Żnin... Pewnie także Rogowo. Może Dziekanowice. Standardowe kiedyś i pewnie też teraz cele wycieczek klasowych. Pytanie czy warto tam jeździć. O ile Muzeum w Biskupinie stara się o pozyskanie klienta ciekawą ekspozycją, której może jedynie zarzuciłbym powtarzalność. (W kliku miejscach napotykamy podobne informacje.) O tyle Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji ugrzęzło chyba na dobre w mrokach byle jakiej przeszłości. 
Byłem kilka lat temu w Biskupinie i od tego czasu dobudowano nowe budowle. Urządzono żywą ekspozycję z aktorem ... Pewnie jakiś student archeologii dorabia sobie na umowę zlecenie. Ciekawe, że Państwo, które tak krytykuje tzw. umowy śmieciowe zawierane z prywatnymi pracodawcami samo takie umowy produkuje. Staże i inne temu podobne cudawianki... Na których młodzi pracownicy powinni zdobywać praktykę zawodową a zdobywają ... kilometry w nogach roznosząc listy. Bo nie ma pieniędzy na transport lub pocztę. Do tego typu celów powinni być pracownicy interwencyjni. Taki klimat...
Rozgadałem się. Wenecja jak powiedziałem ugrzęzła w mrokach dziejów z których wywodzą się eksponaty tam zgromadzone. Zacznę od tego, że fajnie zobaczyć te małe cacuszka. Małe wagoniki. Małe ciuchcie. Małe tory. Super atrakcja dla dzieci. Można wejść, dotknąć. Bynajmniej nie było nigdzie napisane NIE DOTYKAĆ EKSPONATÓW. Tyle, że to nie te czasy... Teraz żeby przyciągnąć klienta trzeba mu zaserwować coś więcej niż nudną ekspozycję. Ruchome eksponaty. Aktorzy. Coś w rodzaju jura-parków. 
Przy wejściu do muzeum powalił mnie napis napisany na kartce przypiętej do drzwi WC. Toaleta płatna 1 zł. - Naprawdę?! - Płacę za bilet i to nie małe pieniądze jak na jakość ekspozycji i nawet nie mogę się za darmo wysikać? Polska. Kiedy wreszcie będzie tak, że wchodząc na teren takiego jak ten w Wenecji obiektu płacę na wejściu i KONIEC. To co w środku jest wliczone w cenę. Wizyta na wieży w malborskim zamku za darmo. Wizyta w weneckim wychodku za darmo. Niech sobie będą płatne rzeczy na wynos. Strzelanie z łuku do tarczy itp. Ale nie to co jest tam na stałe. I tak dobrze, że bilet do Muzeum uprawnia także do wejścia na zamek Diabła Weneckiego.
Moim zdaniem skoro kolejka wenecka dociera do Biskupina to te dwa muzea powinny ściśle ze sobą współpracować. Wspólne bilety np. itp. Zresztą wszystkie miejsca opisane jako Szlak Piastowski powinny ze sobą współpracować.
Poniżej kilka zdjęć z wycieczki do Biskupina i Wenecji.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Wiosna Panie Sierżancie cz. 1.

Ratusz

(Publikacja na blogu: 27.07.2015 r.)

Zdjęcie 3 (2015-02-03 11-25)

Są takie osoby, które nie znają tego miasta. Są takie osoby, które nie znają tej produkcji. Są takie osoby, które znają film, ale nie wiedzą gdzie był kręcony. Film ten to “Wiosna Panie Sierżancie” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego.

środa, 8 lipca 2015

Nie rozumiem


Pewnego dnia poszedłem załatwić sobie zaświadczenie w jednym z wydziałów Urzędu Miasta w Aleksandrowie Kuj. Niestety nie udało mi się nic załatwić. Była to godzina 14:40 i Pani Kierownik tego wydziału stwierdziła, że już nic nie zrobi ponieważ wydanie takiego zaświadczenia trwa godzinę. Usłyszałem też, że trzeba się było najpierw dowiedzieć co i w jakim czasie można załatwić a jak się nie ma czasu to trzeba wziąć wolne (a może urlop? już nie pamiętam). Tymczasem na parkingu przed Urzędem napotkamy taki oto znak... Hmmm...? Stwierdzam tu pewną nieścisłość, albo Pani Kierownik nie trzyma standardów, albo trzeba zwiększyć czas parkowania.

P.S. Morał... Za drugim podejściem (pod nieobecność Pani Kierownik) otrzymałem w/w zaświadczenie od innej Pani w ciągu 20 minut... 
Taka sytuacja.

piątek, 3 lipca 2015

Młyn w Służewie.

(Publikacja na blogu: 3 maja 2015 r.)


Przejeżdżając lub lepiej idąc przez miejscowość Służewo w powiecie aleksandrowskim łatwo można zauważyć specyficzną budowlę.
Wygląda jak zamek albo jakaś twierdza wojskowa.
To młyn. Dzisiaj obiekt ten chyli się ku upadkowi. Zniszczony i rozgrabiony przez handlarzy złomu.


czwartek, 2 lipca 2015

Prawie trzy dni w Gdańsku. Cz. 6.

Stocznia Gdańska

(Publikacja na blogu: 02.07.2015 r.)
Niewiele zostało ze słynnej Stoczni Gdańskiej. Po drodze na miejsce spotkanie z pojazdem z tamtych czasów. Milicyjny SKOT (o ile dobrze klasyfikuję) zatrzymał się na jednej z ulic. Przed bramą stoczni słynne trzy krzyże. Na bramie postulaty. Do dzisiaj nie zostały zrealizowane… A za bramą… bunkier? Ohydna budowla pokryta rdzą. Nie wiem co ma symbolizować. Nie wiem co autor miał na myśli. Porażka architekomiczna pt. Europejskie Centrum Solidarności.

Psiemyśli


Objazdowy carillon w Ciechocinku

(Publikacja: 02.07.2015 r.)
Przez przypadek natrafiam na tłumek ludzi w Ciechocinku. Przed kinem zaparkowany starodawny pojazd a z przyczepy rozchodzą się dźwięki dzwonów. Tour De Carillon 2015. W ulotce informacyjne czytam, że carillon to instrument. Ten przyjechał z Gdańska.
DSC_0006
Od razu nasunął mi się jeden wniosek. Ciechocinek nie ma centrum. Nie ma tu rynku czy placu na którym można by organizować tego typu pokazy czy koncerty darmowe. Ludzie stoją na ulicy.



środa, 1 lipca 2015

Statek na 710.

(Publikacja: 01.07.15 r.)
DSC_0011DSC_0012
Nieczęsty to widok – statek na Wiśle. Na 710 km. przy tzw. przystani w Ciechocinku zaparkował taki oto skład. Lodołamacz Żbik - lokomotywa składu oraz pogłębiarka. Na nich dwóch sympatycznych rzecznych marynarzy? chyba, no bo jak nazwać tych Panów. Płyną realizować zlecone prace na Wiśle. Mówią, że obecnie na rzece żegluga wymarła. Co zresztą widać. Brak regulacji rzeki spowodował, że rzeka zaczęła rządzić się sama sobą. Co ciekawe. Dowiedziałem się, że ta piętnowana przez ekologów regulacja to tak naprawdę nie są betonowe brzegi, ale zwykłe główki stosowane od dawna. No cóż wszystkim się nigdy nie dogodzi. Podobno jednak można pogodzić wszystkie strony sporu o rzekę. W każdym bądź razie, rzeka jest i wylewa. Żeglugi na niej nie ma. Szkoda bo to niezła atrakcja turystyczna.

Prawie trzy dni w Gdańsku. Cz. 5

Góra Gradowa

(Publikacja: 01.07.15 r.)

Góra Gradowa – miejsce bardzo ciekawe i godne odwiedzenia. Wspinamy się na (tak podają w źródłach) 46 m. n.p.m. i widzimy ufortyfikowany bastion. Nad wszystkim góruje pomnik w formie krzyża. Jest to Krzyż Milenijny postawiony tam w 2000 r. Pewnie miał strzec Gdańsk przed wirusem milenijnym. Budowle forteczne są w fajny i ciekawy sposób podane do konsumpcji turystom. Nie ma przewodnika, nie ma stróża. Wchodzisz, oglądasz, słuchasz a nawet wąchasz. W każdym pomieszczeniu za szybą mini prezentacja. Fotokomórka włącza prezentacje po wejściu. Za szybami eksponaty. Niektóre ruchome. Z głośników leci głos lektora. Trochę to wszystko na pewno kosztowało a wstęp jest za darmo. Polecam.
“Fort Góry Gradowej to miejsce niezwykłe. O jego wyjątkowości świadczy nie tylko położenie na jednym ze wzgórz morenowych bezpośrednio położonych przy Starym Mieście, lecz również – a może i przede wszystkim – jego bogata, wciąż nie do końca odkryta, ale dzięki temu fascynująca historia oraz cenne zabytki architektury zlokalizowane na jego terenie.
Przedpola i stoki Góry Gradowej były kilkakrotnie areną zaciekłych walk obrońców miasta z nieprzyjacielem; samo wzniesienie (ufortyfikowane po raz pierwszy w 1655 r.) było przez wiele dziesięcioleci jednym z najważniejszych punktów obrony Gdańska. Stacjonowały tu oddziały gdańskie, pruskie, francuskie, w okresie II wojny światowej niemieckie, a w 1945 r. przez krótki okres także radzieckie. Na wzgórzu i w jego bezpośrednim sąsiedztwie wzniesiono szereg dzieł obronnych, obiektów i instalacji wojskowych, z których do naszych czasów przetrwały przede wszystkim pruskie budowle z II poł. XIX w.
Lecz Góra Gradowa to nie tylko historia wojskowości – wzgórze to dzięki swojemu położeniu już od początków istnienia Gdańska było miejscem działalności mieszkańców. Od średniowiecza biegł tędy ważny szlak komunikacyjny, założono ogrody, przytułek świątynny (następnie szpital) oraz kościół, w końcu szereg cmentarzy. Urządzano przeglądy zdolności bojowej mieszczan, różnego rodzaju zebrania, a nawet występy artystyczne. Stosunkowo szybko doceniono też korzystne położenie Góry Gradowej dla malarzy i grafików, bowiem już w XVI w. zaczęto portretować Gród Neptuna z jej szczytu.”


Toruń… I tutaj nasuwa mi się (na oczy albo na mózg, jak kto woli) obraz fortów toruńskich. Dlaczego tam czegoś takiego nie zrobiono? Szkoda. Gdyby odsłonić forty toruńskie. Zaplanować trasę zwiedzania. Udostępnić przynajmniej część budowli bo niestety niektóre są wykorzystywane przez firmy prywatne. Można by spowodować, że Toruń zyskał by znaczną atrakcję turystyczną. A tak to d... i starówka tylko pozostaje.

piątek, 26 czerwca 2015

Prawie trzy dni w Gdańsku. Cz. 4

(Publikacja: 26.06.2015 r.)
W kolejnej części relacji z wizyty w Gdańsku przerywnik artystyczny czyli rajd rowerowy. Przypadkowo napotkany na ulicach miasta.

środa, 24 czerwca 2015

Prawie trzy dni w Gdańsku. Cz. 2

(Publikacja na blogu: 24.06.2015 r.)

Druga część postu poświęconego miastu Gdańsk (http://jerzy-foto.blogspot.com/2015/06/prawie-trzy-dni-w-gdansku-cz-1.html) zaczynam od reklamy Filharmonii Dowcipu. Polecam. Świetna zabawa. Tym razem Filharmonia grała w Filharmonii Bałtyckiej.

wtorek, 23 czerwca 2015

Prawie trzy dni w Gdańsku. Cz. 1.

Autostrada zbliża…

(Publikacja na blogu 23.06.2015 r.)
Prawie wszyscy dziś jeżdżą samochodami. A może by tak raz kiedyś przejechać się autobusem. Nie męczyć się kierowaniem. Nie stresować korkami. Tylko zawieźć tyłek bezpiecznie do celu. Czy to się w ogóle da zrobić? Sprawdzam!
Autobus jedzie z Torunia do Gdańska. Przejazd trwa około 2,5 godziny. Kosz biletu to 27 zł. od osoby. Przewoźnik to Arriva. (Nie reklamuję, stwierdzam tylko fakt Puszczam oczko
Bilety można zamówić wcześniej przez internet. Jak się okazuje warto to zrobić bo ludzie pchają się do autobusu na chama. (Tu apel. Szanowni Państwo a przede wszystkim …Gruba Babo w czerwonej kiecce! Nie tylko Wy macie kupione wcześniej bilety. Nie tylko Wy macie wykupione już miejsca. Na drugi raz w kolejkę i czekać na wejście. Bo będę kopał po kostkach!) Nie wiem czy tak jest zawsze, czy tylko przed weekendem i to upalnym. Autobus może nie jest luksusowy, ale daje radę. W jedną stronę było nawet wifi.
Jeśli nie macie w planach zwiedzania odległych od siebie miejsc i nie macie zbyt wiele dni do wykorzystania myślę, że warto skorzystać z autobusu. Czytanie książek czy przeglądanie netu podczas podróży to świetna rozrywka. Polecam!
Prawie trzy dni w Gdańsku to w sumie nie wiele. A jednak w tym czasie naprawdę można wiele zobaczyć i chwilę jeszcze poleżeć na plaży w promieniach słonecznych.
Zwiedziliśmy Westerplatte. Widzieliśmy Bałtyk i odwiedziliśmy starówkę. Był też czas na chwilę doznań artystycznych. Wszystko zostało udokumentowane fotograficznie. Zapraszam do oglądania.
Napis ten znajduje się na Westerplatte. Nie wierzycie…? I bardzo dobrze. Często tak jest, że w internecie pojawiają się, różne filmy lub zdjęcia wyjęte z kontekstu a my przyjmujemy je tak jak nam je podają. Więcej krytycyzmu! Napis głosi tak naprawdę “Nigdy więcej wojny”.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kapliczki i krzyże przydrożne w Straszewie.

Od dzisiaj na blogu będzie pojawiać się nowa tematyka. Krzyże i kapliczki przydrożne. Do zajęcia się tą tematyką skłonił mnie mój kolega z pracy. On wymyślił sobie, że odnajdzie wszystkie kapliczki w rejonie starostwa aleksandrowskiego a dotrze do nich rowerem. Świetny pomysł. Myślę, że warto podjąć ten temat.
Na pierwszy ogień poszło u mnie Straszewo. Niewielka miejscowość przy trasie 266 z Aleksandrowa Kuj. do Radziejowa.
Znalazłem tam kilka kapliczek i krzyży, ale z całą pewnością nie są to jeszcze wszystkie.
Tę kapliczkę łatwo znaleźć. Stoi w centrum Straszewa przy kościele.

piątek, 12 czerwca 2015

Zagadkowa piramida we mgle...

Zagadkowa piramida w Aleksandrowie Kuj.


Post ten został kiedyś napisany, jednak obecnie został przeredagowany i właściwie napisany od nowa. Poprzednia wersja była pisana pod wrażeniem otaczającej krajobraz i historię piramidy, mgły. Mgła ta musiała wywrzeć na mnie ogromny wpływ bo teorie, które naprędce wysnułem przerosły mnie samego che che. Ponieważ w sprawie piramidy aleksandrowskiej pojawiło się światełko w tunelu w postaci publikacji Roberta Stodolnego pt. Od Aleksandrowa do Aleksandrowa Kuj. postanowiłem o piramidzie napisać jeszcze raz, powstrzymując się bardziej niż poprzednio od pisania banialuk i teorii spiskowych.
Piramida znajduje się w Aleksandrowie Kuj. przy ul. Parkowej. Przed wojną teren ten należał do ówczesnego właściciela Edwarda hr. Mycielskiego-Trojanowskiego. Obecnie na terenie tym rosną brzozy i trawa. W tle z zielska wygląda teren dawnego boiska piłkarskiego i stawy. Jeszcze do niedawna wydobywano tam glinę dla pobliskiej cegielni.
Najbardziej popularna i powtarzana wśród miejscowych opinia o przeznaczeniu piramidy głosi, że miał to być grobowiec Edwarda hr. Mycielskiego Trojanowskiego - zafascynowanego architekturą Egiptu. Oficjalne źródła zwykle tę tezę powielają w żaden sposób jej jednak nie udowadniając. No bo zastanówmy się..., jeśli jak mniemam Trojanowski był katolikiem to skąd pomysł na złożenie swych szczątków w piramidzie. Jak tu umieścić tradycyjne symbole znane z cmentarzy katolickich czy jakichkolwiek innych. Patrząc na tę konstrukcję można by nawet w domysłach otrzeć się o Danikena, symbole masońskie i UFO:-) Do zamknięcia czego ta konstrukcja miała służyć? Jest właz. A jak pamiętam z dzieciństwa, kiedy to był on otwarty, w środku jest komora. Piramida jest wysoka na około myślę 3m. Czy faktycznie ma jakiś związek z tymi z Egiptu? Wejście ma zwrócone w kierunku północy. Od pałacu Trojanowskich dzieli ją ok. 400m. Może to jakiś wehikuł czasu? :-))) Trochę tak bo myśli przenosi w czasy współczesnym odległe.
Poza tym co powyżej słyszałem jeszcze, że Trojanowski miał tam pochować swego ulubionego psa. Nie wiem, ale nie chce mi się wierzyć by ekscentryczność tego człowieka była aż tak ogromna ;-) Chociaż może chciał wykorzystać "właściwości?" tych budowli i coś w niej zakonserwować.
Zważywszy na wykształcenie, dokonania i drogę życia tej wyrastającej ponad lokalne wydarzenia postaci, budowla ta tym bardziej wzbudza ciekawość. A kto wie jak długo jeszcze będzie można ją dojrzeć w lokalnym krajobrazie bo pomimo, że wylana z betonu to piętno czasu widać na niej coraz bardziej.
Jeśli kogoś tym postem ..hmm.. ocierającym się troszkę klimatem o twórczość Dana Browna zaciekawiłem i ktoś zainteresował się postacią Edwarda hr. Mycielskiego-Trojanowskiego to polecam serię artykułów, które ukazały się w prasie lokalnej o w/w. Gwarantuję, że tam można znaleźć tematy o wiele ważniejsze i poważniejsze niż problem piramidy. Tak naprawdę to ta budowla jawi mi się jak szczyt nad powierzchnią, która skrywa to co zawdzięczamy tej osobie jako miasto... Szkoda, że co niektórym "nazwisko Trojanowski", kojarzy się tylko głównie z tą budowlą.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Statystyka




Statystyka.
Nie zawsze jest po to aby pomagać. Czasem jest celem samym w sobie. Na moim blogu wskazuje mi czy zainteresowanie nim spada czy wzrasta. Jak widać ogólnie zainteresowanie blogiem wzrosło i pomimo dużych spadków utrzymało się na podobnym poziomie od ostatniego zdecydowanego wzrostu oglądalności. Cieszę się i zapraszam do aktywnego udziału czytelników zainteresowanych tematyką blogu do współtworzenia go. Pozdrawiam.
Jerzy



czwartek, 28 maja 2015

Herb Aleksandrowa Kujaaaa?... Łódzkiego.

Wpływ okresu błędów i wypaczeń na obecny wizerunek Aleksandrowa Kuj. w mediach czyli rola mitu i bajki w historii miasta.

(Publikacja na blogu: 28.05.2015 r.)



Założę się, że większość mieszkańców Aleksandrowa Kuj. i okolic powie, że to herb ich miasta.
Założę się także, że większość mieszkańców Aleksandrowa Łódzkiego i okolic powie, że to herb ich miasta.


A jak jest naprawdę?

wtorek, 26 maja 2015

Willa przy ul. Wojska Polskiego 23 w Aleksandrowie Kuj.

Na tropie aleksandrowskich pałacy.

(Publikacja - 24.02.2015 r.)

Aleksandrów pałacami stojący… Śmiesznie to zabrzmi dla osób znających to miasteczko. A jednak… No może z tymi pałacami to lekka przesada, ale faktycznie jak na takie małe miasto budowli pałacyko-podobnych ci u nas dostatek. Zamieściłem już na blogu dworek Trojanowskich i Willę Marię teraz kolej na willę z ul. Wojska Polskiego 23. Budynek został kilka lat temu odnowiony, ale obecnie zaczyna ponownie popadać w ruinę. Obejście zarasta chwastem a farba odpada ze ściany. Stoi pusty. Czyżby inwestor miał problem ze sprzedażą tej perełki aleksandrowskiej? Zapewne.
O budynku póki co nie posiadam właściwie żadnych informacji. Kiedyś od babci mojego kolegi słyszałem, że mieszkała w nim pewna majętna dama, która z posiadłości tej przed wojną wyruszała na konne przejażdżki po okolicy. Czy faktycznie tego nie wiem.
Na frontowej części budynku znajduje się w ścianie coś na kształt herbu. Jakby litery “JJ” lub “P”. Jednak nie pamiętam czy znak ten był tam przed remontem, czy jest już współczesny wymysł właściciela obiektu.
Stylowe ogrodzenie dookoła willi o ile dobrze pamiętam w całości powstało podczas remontu.
Na mapie Geoportalu nie ma żadnej daty jest tylko informacja, że teren podlega opiece konserwatora. Obiekt jest wykonany w podobny stylu jak Willa Trojanowskich a więc zapewne jest to tzw. styl belwederski.

IMG_2679

Zgubiona fala?




Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.