TAGI (szukasz postów powiązanych tematycznie tu je znajdziesz):

środa, 19 stycznia 2011

Tatry 2005.

I znowu w Tatry :-) Tyle jeszcze zostało do zobaczenia... Tym razem udało mi się przejść Czerwone Wierchy. Choć nie bez małej przygody. Otóż po opuszczeniu Przysłopu Miętusiego spotkałem turystów w popłochu schodzących w dół. Jak się okazało w pobliże szlaku przyszła podobno niedźwiedzica z młodym. No cóż, przez chwilę pchany żądzą przeżycia przygody, chciałem iść dalej, jednak górę wziął zdrowy rozsądek. Zszedłem w dół z powrotem i nadkładając drogi wspiąłem się na szczyty na około. Na górze była mgła i nic nie było widać. Jakaś napotkana na górze obcojęzyczna parka poczęstowała mnie szampanem w zamian za zrobienie im fotki. :-)

Tatry 2004. Jesień.

Dalszy ciąg galerii tatrzańskiej. Na jesieni pojechałem w Tatry drugi raz. Tym razem odpowiednio ubrany i obuty :-) Przydało się. Podczas wchodzenia na Czerwone Wierchy wiało strasznie. Ryczały chyba jelenie? (To akurat nie było straszne :-) Mżawka. Potem spadł deszcz, grad. Na koniec szczyty przykrył śnieg. Zamieć na 2000m. Na szlakach pusto. Niezapomniane wrażenia. Z trudnością można było odnaleźć szlak. Kamienie śliskie jak w zimie. Ziemia spływała w dół na ścieżkach. Na szczęście było widać tyczki wyznaczające zimowe trasy. Trzeba się było wycofać. Zrobiło się tak zimno, że trzeba było opuścić nasze piękne góry. 2000m. nie zdobyte :-(
Aparat Canon EOS 300. Analog :-) 36 klatek zmuszało do oszczędnego wybierania kadrów. No i ta niepewność, wyszło coś czy nie?
Byłem nad Czarnym Stawem pod Rysami. Nigdy nie zapomnę tego wrażenia jakie wywarły na mnie wyłaniające się zza chmur szczyty. Nagle, bez uprzedzenia. Jakby chciały ostrzec, że potrafią być groźne i niedostępne. Morskie Oko w dole. Idąc w górę w chmurach, słychać było tylko szum wody lecącej w dół. Zero widoczności.
Morskie Oko widziane z Czarnego Stawu pod Rysami

Dziękuję za poświęcony czas. Aby kontynuować przeglądanie starszych wpisów kliknij na link "starsze posty" lub wejdź w archiwum.