Rodos w obiektywie. Cz.1.
Kraina dwóch sprzeczności.
(Publikacja na blogu 20.11.2015)
Rodos jest grecką wyspą na Morzu Egejskim. Jej nazwa pochodzi od starogreckiego słowa “róża”. Ten skrawek lądu ma powierzchnię rozciągająca się na 80 wzdłuż i 40 kilometrów wszerz. Co oznacza, że można ją objechać dookoła w jeden dzień.
Rodos to kraina dwóch skrajności. Wielkich luksusowych hoteli i tuż obok, małych rozsypujących się domostw oraz niedokończonych budowli. Kraina turystycznych oaz w postaci hoteli takich jak Alex Beach i kóz biegających… przepraszam! chodzących… łażących wolno i niemrawo a nawet bym powiedział – s t o j ą c y c h na jezdni. Mających gdzieś kierowców, samochody i klakson.
Alex Beach
Patrząc z boku na wyspę widzimy góry na błękitnej powierzchni wody. Krajobraz ciekawy oraz miejscami piękny i zachwycający. Lot z Polski zajmuje raptem około cztery godziny. Grecy witają przybyszów zwykle ciepło zwrotem “kalimera”. Są grzeczni i szanują Polaków. Poza tym chyba nie są przesadnymi zwolennikami czystości. Wszędzie można napotkać porzucone śmieci. Oczywiście nie tam gdzie siedzą turyści. Aczkolwiek też nie do końca. W miejscach licznie odwiedzanych przez turystów też zdarzają się kwiatki.
Maja też bardzo ciekawe samochody i motory. Ten powyżej jest tego najlepszym choć nie jedynym i nie najciekawszym przykładem. Wszystkie oczywiście jeżdżą, chociaż w Polsce dawno by znalazły się na złomowisku.
I znowu skrajność. Zdecydowanie nowszy model… Dla turystów w wypożyczalni.
Generalnie tematy godne przemyślenia i przedyskutowania.
Koniec części pierwszej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam jest natychmiast usuwany. Spam will be deleted!