Wyspa złoczyńców. Z aparatem na tropach Pana Samochodzika...
Wstęp.
Dopiero niedawno dotarłem do całej serii książek Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. Jak się okazało moje braki w znajomości książek Nowickiego vel Nienackiego, były dosyć duże. Nadszedł czas na uzupełnienie zaległości z dzieciństwa. Ech ta żądza przygody... :-)
"Bo przygody nie trzeba szukać. Ona zjawia się sama. Przychodzi w najbardziej niespodziewanych momentach i w nieoczekiwanej postaci, najczęściej, gdy nie spodziewamy się jej, nie pragniemy jej, gdy nie jest nam ona potrzebna. Najpierw daje nam znak - że oto jest, przyszła po ciebie, chce cię ogarnąć i wciągnąć w swą grę. Musisz od razu wiedzieć, że to właśnie jej znak, musisz go rozpoznać wśród tysiąca innych znaków. Nie wolno ci zlekceważyć jej wezwania ani odłożyć go na później. Nie lubi leniwych. Pominie cię, odejdzie i więcej po ciebie nie wróci..."
Zacząłem czytać Wyspę Złoczyńców ze świadomością (efekt przeglądania strony fanklubu pisarza), iż na miejsce akcji wybrał prawdopodobnie tereny dzisiejszego powiatu aleksandrowskiego. Jednak nie przypuszczałem, że autor zrobił to tak dosadnie. Zwykle nazwy miejscowości w książkach są w większości fikcyjne. A tu niespodzianka; Ciechocinek, Raciążek, Toruń, Włocławek, rz. Wisła. Tylko ten Antoninów? czyżby to przekręcony Aleksandrów? :-) Wczytując się w tekst próżno by szukać opisów krajobrazu i miejsc ściśle odpowiadających rzeczywistości. A i z mapą niewiele się zgadza. Jednak generalnie można by powiedzieć... no to jesteśmy w domu :-) Może troszkę skondensowanym i przebudowanym na potrzeby fabuły, ale elewacja jakby ta sama. A poza tym trzeba pamiętać, że książka ma już ok. 50 lat. Geografia zmieniona a i historia też już jakby inna, uwolniona z jedynie słusznego kierunku wschodniego :-) Ale ja jestem zdania, że gdyby Nienacki żył dzisiaj i tworzył to z pewnością zostałby scenarzystą Hollywood. Polski Arthur Conan Doyle i Dan Brown w jednym. A tak na marginesie to jestem ciekaw ile z tej książki przetrwało obecnie w pamięci ludzi, jako przekazywane z pokolenia na pokolenie miejscowe legendy... autorstwa Nienackiego che che. Skarby, podziemne kondygnacje bunkrów. :-) Zdarzało mi się już o tym słyszeć... Tata przeczytał, potem dorósł, coś tam poplątał, przekazał dzieciom i tak krąży...
Gdyby nie czasy w których opowieść była pisana, może byłaby popularna do dziś, niestety piętno tamtych czasów jest bardzo widoczne w książkach Nienackiego co trochę zakłóca odbiór.
Wymyśliłem sobie, że trzeba odtworzyć starą historię w terenie i zilustrować ją stosownymi fotkami, ku pamięci potomnych i własnej ciekawości, tudzież satysfakcji. Co niniejszym czynię :-) Na początek ... początek:-)
30km. od Włocławka.
Pierwsze umocowanie fabuły w terenie. Pan Tomasz wyrusza z Łodzi na urlop swym wehikułem.
"Trzydzieści kilometrów przed Włocławkiem napotkałem młodą dziewczynę w spodniach i czerwonej koszuli. Szosa biegła tu przez środek lasu, dziewczyna stała na pustej drodze i machała chusteczką. Stanąłem, a wówczas wyciągnęła do mnie książeczkę auto-stopu.
- Podwiezie mnie pan do Ciechocinka? - spytała."
Włocławek
Następne miejsce to kawiarnia we , jakaś kawiarnia. Nie ma nazwy, ani żadnych szczegółów. Akcja dzieje się w roku 1961. Książka wg informacji wyczytanych w internecie została wydana pierwszy raz w roku 1964. Nie mam pojęcia co to za kawiarnia, ale podejrzewam, że w tych czasach nie było ich wiele :-)
Nieszawa
Dalej pojawia się już Nieszawa. Autostopowiczka chciałaby się wykąpać w Wiśle... Czy ktoś się jeszcze kąpie w Wiśle? Ja za dzieciaka nie powiem kąpałem się :-) Gdzie droga za Nieszawą zbliża się do Wisły? W sumie to chyba nigdzie. Jedyna droga z Nieszawy do Ciecha przy Wiśle prowadzi przez Siarzewo i Podole. Jednak do samej rzeki od drogi jest spory kawałek.
"Dzień był bezchmurny, upalny, od rozgrzanej nawierzchni szosy bił żar. Za Nieszawą droga zbliżyła się do Wisły, przyjemnie powiało chłodem i kwaśnym zapachem wody.- Może się wykąpiemy? - zaproponowała Teresa."
"Zjechałem z szosy aż na sam brzeg rzeki, który w tym miejscu był bardzo niski. Koła samochodu zatrzymały się tuż przy wodzie."
Znam dwa takie miejsca gdzie koła mogą dotknąć rzeki. Nieszawa - przystań promowa oraz miejsce gdzie znajduje się oznaczony na mapach topo bród na rzece.
Nieszawa - prom na Wiśle.Karczemka/Brzoza - Silno.
Widok na rzekę w górę. |
W miejscu tym tuż nad brzegiem jest taki samotny krzyż. |
Okolica |
W miejscach tych Pan Tomasz mógł wodować swój wehikuł. Niestety tak naprawdę Nieszawa odpada bo miejsce zbyt cywilizowane a Karczemka za daleko.
"Po Wiśle z prądem płynął statek. Na pokładzie brzmiała muzyka, przy burtach stali podróżni, na najwyższym pokładzie na leżakach wypoczywali wczasowicze. Obok statku mknęła szybko motorówka, pozostawiając na wodzie biały, spieniony ślad."
Jest i motorówka :-) |
Płynął statek... tak kiedyś na Wiśle ponoć pływały statki... W okolicach Ciechocinka czasem jakiś statek obecnie popływa. No i prom w Nieszawie od czasu do czasu na specjalne zamówienie po Wiśle zrobi jakieś większe kółko.
Nienacki dalej opisuje dolinę Wisły. Patrząc na okolice Ciechocinka można rzec hmm tak to tutaj ;-) Słońsk?
"Wisła w tym miejscu płynęła w dolinie, jakby w niecce głębokiej, której wysokie, urwiste brzegi rozciągały się po obydwu stronach rzeki. Po prawej - wysoki brzeg porastał sosnowy las, po lewej - były wzgórza pokryte uprawnymi polami; na horyzoncie malowniczo zarysował się kościółek z wysmukłą wieżą. Tuż przy samej wodzie zieleniły się łąki przegrodzone wałami przeciwpowodziowymi, a za nimi sterczały kanciaste łby starych wierzb i wysokie topole. Rzeka wydawała się ruchliwa i przez to bardzo wesoła. Od czasu do czasu pojawiały się mielizny i piaszczyste łachy, złociste i białe od wymytego przez wodę piasku. Niekiedy mijaliśmy statki pasażerskie, przeważnie białe jak mewy i rozbrzmiewające muzyką. Obok nas przepływały statki towarowe ciągnące za sobą barki obładowane faszyną. Napotykaliśmy kolorowe kajaki i pracowicie machających wiosłami wczasowiczów."
Czy kościółek to Raciążek? No a co?
Ciechocinek
"Wkrótce rzeka uczyniła łagodny skręt i po lewej stronie ukazała się prowizoryczna przystań rzeczna, przerobiona ze starej barki, z napisem „Ciechocinek". Tu przed przystanią przybiłem do brzegu i wysadziłem dziewczynę na ląd.- Jak się nazywa miejscowość, do której pan jedzie? - zapytała na pożegnanie.- Antoninów nad Wisłą - powiedziałem."
"Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem, że dziewczyna wdrapała się na wysoki wał przeciwpowodziowy i stamtąd kiwała ku mnie ręką na pożegnanie. "
Przystań dzisiaj. Kiedyś ponoć była dalej tam gdzie obecnie domki wędkarzy. Może w tle widoczne pozostałości po przystani. |
Przystań w Ciechocinku jest i ponoć kiedyś także była. Wały w tym miejscu są faktycznie raczej wysokie. A z relacji starszego kolegi wynika, że kiedyś przystań w Ciechocinku faktycznie zbudowana była z barki. Odbywały się tam podobno dancingi a statek pływał ponoć w rejsy do Torunia a czasem nawet do Warszawy. W necie znalazłem przypadkowo info, iż w latach 70-tych w Płocku można było kupić bilet na rejs do właśnie do Ciechocinka. Szkoda, że dzisiaj w tym miejscu napotykamy tylko wyjeżdżony przez samochody dziki plac. I prowizoryczną pseudo-przystań. Dzisiejszy Ciechocinek nie przypomina już nawet tego z lat 80-tych. Gdzie basen, gdzie klimat? Gdzie ta ostoja spokoju, staroświeckiej rozrywki.
27.02.12r.
Zdjęcie ma przedstawiać przystań w Ciechocinku:
Dalszy ciąg:
Zapewne ten las, to był "Wielki Las" ;)
OdpowiedzUsuńTemat lasu przewija się w jego książkach często. To miejsce to może być jedynie dwa kilometry od Nowego Ciechocinka w stronę Włocławka, jest tam kawałek lasu po obu stronach drogi. Równie dobrze może to być fikcja literacka.
hmm pan samochodzik był wtedy jeszcze po tamtej stronie włocławka, nie znam tamtych stron, ale sa tam pewnie jakieś lasy :-)ja jednak skupię się na naszych stronach
OdpowiedzUsuńJa Antoninów zobaczyłem w Nieszawie i tego pierwszego impulsu będę się trzymał. Topografia, jak sam zauważyłeś, może być fikcyjnie pomieszana. Nienacki czerpał zresztą z Doliny Wisły pełnymi garściami. Wredny dziedzic nazywa się przecież Dunin, pod Płockiem leży miejscowość Duninów. Może przypadek, a może nie... Na wyniki Twojego dochodzenia czekam w każdym razie z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńJa wszystkie dwanaście samochodzików połknąłem w wakacje jakoś pod koniec lat 80. Patrząc na te książki, do dziś jeszcze czuję smak landrynek, które akurat wtedy pojawiły się w moim osiedlowym sklepiku. Jak każdy produkt deficytowy, wywołały sensację. Jak wiele smakołyków w tamtych czasach trudnych do zdobycia, smakiem przebił swoje dzisiejsze, leżakujące w sklepach odpowiedniki (choćby takie krówki). Kiedy zobaczyłem wtedy te landrynki, pobiegłem do domu, uśmiechnąłem się do skarbonki i ustawiłem w kolejce. Pamiętam, że jakaś staruszka przede mną poprosiła o 30 deko, a potem przyszła moja kolej... Wziąłem trzy kilogramy - wszystko co zostało. Przez dwa miesiące czytałem więc Samochodzików i wcinałem landrynki. Później próbowałem do lektury wrócić, ale nawet "Templariusze" mnie zniechęcili, a to przecież jedna z najlepszych książek całej serii. Cóż, może landrynek zabrakło... Bez zniechęcenia udało mi się ponownie popłynąć tylko na "Wyspę złoczyńców". "Templariuszy" zdecydowanie wolę w wersji filmowej (tu też sporo jest bliskich okolic). "Wyspa" również jest zresztą pod tym względem ciekawa, choć pierwszy raz zobaczyłem ją ze trzy lata temu. Senior Machulski, Jędryka, Litwin... Tylko te plenery z Kazimierza Dolnego...
czytając to teraz trzeba zachować dystans, to juz nie to samo co kiedyś. Co do duninów myślę, że nie trzeba aż tak daleko szukać... :-) ale o tym póżniej
OdpowiedzUsuńhttp://www.nienacki.art.pl 12 to liczba oficjalna ale jak się uprzeć to ta liczba jest większa ;-0
OdpowiedzUsuńU mnie było odwrotnie, nie czytałem żadnej jego książki z tej młodzieżowej serii. Pod wpływem Twoich inspiracji Jurku, wysłuchałem audiobooka PSiT i raczej mnie to nie wciągnęło. Natomiast przeczytałem wszystkie jego książki dla dorosłych a niektóre dwukrotnie. Jestem fanem jego pisarstwa z resztą nie tylko ja. Był okres, kiedy pokazały się Skiroławki, to ze znajomymi prowadziliśmy dialogi cytując teksty z książki. Kiedyś trafiłem na ciekawego bloga, gdzie właściciel miał sporo fotek z okolic opisywanych przez Nienackiego ale mi to umknęło.
OdpowiedzUsuńMuszę się tam wybrać koniecznie, już dawno sobie to obiecuję. Pozdrawiam!
w przypadku serii o Samochodziku bardziej chyba chodzi o sentyment i wspomnienia lat dzieciństwa niż o wartość literacką, Grzegorzu za stary jesteś na wciągnięcie się w Pana Samochodzika ;-} musiałbyś się cofnąć w czasie. teraz jak się czyta te książki to po prostu czasem denerwują. Permanentna indoktrynacja ideologiczna. Kłamstwa i gloryfikowanie systemu.
OdpowiedzUsuńCzęściowo masz rację ;)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu szukam informacji, w którym dokładnie miejscu znajduje się bród na Wiśle w okolicach Otłoczyna. Nie mogę nigdzie na necie znaleźć map topograficznych tego odcinka rzeki (może z powodu nieznajomości terminologii i ogólnie słabej orientacji jeśli chodzi o topografię?). Czy mógłbym liczyć na pomoc z Pana strony? Proszę o kontakt na maila pytkaa8@wp.pl
OdpowiedzUsuńgeneralnie to wystarczy spojrzeć na mapę samochodową tam gdzie pod Toruniem droga od dawnej trasy E1 - 75 wpada do rzeki i wychodzi z drugiej strony to podobno bród czy też przeprawa
UsuńJa to Samochodziki dosłownie połykam w całości... Tomasz włóczęga jest bohaterem poprostu nie do zastąpienia! Zbigniew Nienacki chyba też był taki sam:) Sądzę że wszystkie miejscowości z książek da się odnaleźć tylko pod inną nazwą:) Jak myślicie czym jest tajemnicze miasto opisane w książce P. w okolicach niesamowitego dworu? I jak naprawdę nazywa się jezioro Jasień? Te pytania są strasznie ciekawe...
OdpowiedzUsuńWlasnie siedze siedze nad "Wyspa Zloczyncow" po ponad 20latach wrocilem do lektury (40cha na karku) i jak na razie bawi tak samo jak wtedy gdy mialo sie nascie. Ot szedlem kolo kipsku patrze a na wystawie Samochodzik, cos zagralo w duszy. Fakt troszke inaczej sie patrzy na ksiazke, czsami razi stylistyka, czsami jak szanowny pan, trafia sie na nierealne miejsce. Nie jest to jednak waznym, liczy sie, ze (mam nadzieje) caly cykl sie broni, mimo pewnych konotacji ( jak historie z ORMO). sa tylko dwie takie serie w polskiej literaturze Pan Samochodzik i przygody Tomka. O ile zal bierze, iz te drugie nigdy nie zostaly ukonczone, o tyle plakac sie chce jak widzi sie co zrobionoz Panem Samochodzikiem( ostatnio widzialem gdzies tom numer 104) zmasakrowanym przez ohydnych grafomanow.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam panstwa i owocnej lektury!