710 km. od źródła.
Do brzegu pozostało jeszcze około 20 m. Łódka o wdzięcznej nazwie “nieszawka” żwawo cięła na skos pofalowaną powierzchnię wody. Była głęboka noc. Księżyc zupełnie nie widoczny a gwiazdy skryte za chmurami. Wprawne i mocne ręce mężczyzny trzymającego wiosła, zdradzały że to nie pierwsza taka podróż. Ktoś kto nie parał się na co dzień wodnym rzemiosłem, płynąłby wolniej, głośniej a łódź nie trzymałaby się tak dosłownie obranego kierunku. Tu było inaczej. Drugi mężczyzna nie wiosłował. Siedział w łodzi zgarbiony. Pochylał się nad sporym zawiniątkiem ściskanym kurczowo w rękach. Był młodszy od swojego towarzysza, ale na jego twarzy rysowało się napięcie sprawiające, że wydawał się starszy. Na lewym policzku od czasu do czasu gdy jego twarz rozbłysła bladą poświatą zza wysoko podniesionego kołnierza kurtki pojawiała się długa na prawie 15 cm. blizna. Ślad po cięciu nożem? Świadectwo jakiejś stoczonej walki czy zwykły wypadek? … Z twarzy tej biła jakaś straszliwa determinacja. Jakby na brzegu do którego się zbliżali miała czekać na niego sytuacja, wymagająca skupienia i ogromnej woli przetrwania. Brzeg był coraz bliżej. W dole rzeki zaczynał rysować się na ciechocińskim brzegu kształt przystani rzecznej. Rozbłyskujące tamże światło małego ogniska świadczyło, że byli tam jacyś ludzie. Jednak jasny punkt ogniska odwracał uwagę żywych istot od toni koryta Wisły. Mężczyźni wiedzieli, że najłatwiej wypatrzeć ich na wodzie. Jednak od chwili spuszczenia łodzi do wody na Kępie, ich schwytanie było raczej niemożliwe. Wiedzieli, że największe niebezpieczeństwo może czaić się dopiero na brzegu. Tam co prawda mogli się łatwo schować, ale także ucieczka byłaby utrudniona.
Wreszcie dziób łodzi cicho zaszurał na piasku przy brzegu. Dwie skulone sylwetki wysiadły na brzeg. Mężczyźni wciągnęli łódź w krzaki i zniknęli w ciemności. Na rzece znowu nastała cisza. Kim byli ci dwaj? Co było w zawiniątku, które tak kurczowo ściskał jeden z nich?
Opisane wyżej wydarzenie zrodziło się w mojej wyobraźni, ale myślę, że temu podobne mogły mieć nie raz miejsce na 710 km. rzeki Wisły. Na 710 km. rzeki Wisły w pobliżu Ciechocinka obecnie znajduje się zaimprowizowana przystań rzeczna. Brzeg tu nie regulowany. Teren ogrodzony z tyłu wałem, narażony jest na zalewanie przez kapryśną rzekę. Żadna poważna inwestycja w tym miejscu w takim stanie rzeczy raczej nie ma sensu. Szkoda bo po latach nie opłacalności wszystkiego, taka atrakcja jak przystań – o kąpielisku już nawet nie śmiem marzyć – mogłaby by stać się niezłą turystyczną gratką. Niestety Wisła jaka jest każdy widzi. I nic nie wskazuje aby coś się miało zmienić. Dokładnie nie orientuję się jak to było kiedyś, ale sądząc po zdjęciach i wnioskując z opowieści znajomych przed wojną przystań chyba była bardziej hmmm?… stabilna. W latach powojennych była to chyba po prostu przycumowana na stałe do brzegu barka? W przypadku powodzi, jak sądzę była odporna na zniszczenia. W przeciwieństwie do wszelkich stałych elementów infrastruktury.
Wisła jest groźna, ciekawa przyrodniczo. Nie uregulowana. Walczą o nią ekolodzy. Przeklinają ją właściciele przybrzeżnych gospodarstw. Strażacy, policjanci i żołnierze, którym dostarcza nadprogramowego zajęcia w nadgodzinach, które potem ciężko odzyskać. Jakie będą w przyszłości losy tej rzeki i przystani na 710 km.? Nie wiem…
Poniżej kilka starych fot które pochodzą ze strony miłośnika Wisły: https://www.facebook.com/pages/710/648211971963512 wraz z opisami:
Ciechocinek - przystań 1927 r.
Statek ,,Mickiewicz na pokładzie prochy J.Słowackiego Na zdjęciu widać bramę powitalną na tle dworca rzecznego.
P/s " Pstrowski", ex Władysław Sikorski, jego kapitanem w latach 60 ub. stulecia, był pan Leon Borowski z Włocławka, a maszynistą Cezary Rzeszotarski również z Włocławka.
Przystań w Ciechocinku 1968 r.
Próbuję ustalić czy przystań w Ciechocinku a właściwie w Siarzewie znajdowała się zawsze w miejscu w którym jest obecnie. Jednak wszystkie znaki na niebie wskazują, że po pierwsze brzeg Wisły zmieniał się i dokładne wskazanie tych miejsc nie jest możliwe. Aczkolwiek na mapach ich umiejscowienie jest dość dokładnie wskazane. Wynika z nich, że przystań przemieściła się po wojnie w dół rzeki w kierunku Ciechocinka.
1925 r.? Tutaj przystań znajduje się tam gdzie dzisiaj. |
1935? P.ż. przystań żelgarska. Usytułowana gdzieś na wysokości przecięcia wału z drogą do Nieszawy. |
Dzisiaj:
Wraz z miłośnikami Wisły z Ciechocinka i okolic zapraszam czytelników do polubienia 710-tki na facebooku https://www.facebook.com/pages/710/648211971963512
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam to miejsce szczególnie latem, jako alternatywę dla miejskiego zgiełku i kapitalne miejsce na trasie wycieczek pieszych i rowerowych po okolicy. Pozdrawiam.
A tak. Również witam i pozdrawiam.
UsuńFajne micro- opowiadanie, w lato zapraszam na rejs nieszawką, pozdrawiam 710
UsuńWitam 710. Pozdrawiam, dziękuję za pochwałę i dziękuję za zaproszenie. Będę pamiętał.
UsuńBardzo sympatyczny opis. Płynąłem Wisłą w ubiegłych latach i widziałem kraj odwrócony generalnie tyłem do rzeki. Wały i powodzie oczywiście swoje robią,ale przyczyna jest zapewne inna. "Przystań" koło Ciechocinka mija się bez wrażeń, ale jakże malowniczo wygląda Nieszawa ...
Usuń